PKP Intercity zafundowało sobie drogą zabawkę, której nie będzie mogło wykorzystać. Miesiąc przed startem Pendolino nie ma na czym rozwinąć swojej superprędkości.
13.11.2014 14:53 GOSC.PL
Pechdolino, Błędolino – jakkolwiek przekręcalibyśmy nazwę włoskiego pociągu, w kontekście jego jazdy po polskich torach i tak trafimy w sedno. Od dłuższego czasu jego wykorzystanie w naszym kraju stoi pod znakiem zapytania. I to nie z winy producenta – a z winy PKP.
Jak donosi „Dziennik Gazeta Prawna”, na miesiąc przed startem na trasie, jaką ma pokonywać pociąg… brakuje części torów. Prawdopodobnie nie da się wykończyć przed grudniem fragmentów trasy między Idzikowicami a Warszawą, czy między Malborkiem a Gdańskiem. Kilka mostów, po których ma jechać pojazd, w ogóle nie jest ukończonych. W efekcie superszybki pociąg będzie musiał się co pewien czas zatrzymywać, lub jechać bardzo wolno.
To nie pierwsze problemy związane z Pendolino. Wcześniej maszyny przez kilka miesięcy nie mogły zostać odebrane, ponieważ nie uzyskały homologacji na jazdę polskimi torami z wymaganą, wysoką prędkością. W efekcie nie mogły zostać należycie wypróbowane w naszych krajowych warunkach. Producent i PKP Intercity – spółka, która je kupiła – przerzucały się odpowiedzialnością, ale już wtedy było wiadomo, że nasze tory zwyczajnie nie są przystosowane do nowych pociągów.
I tak kierując się względami wizerunkowymi PKP Intercity zapłaci za 20 pociągów prawie 700 mln złotych. Zamiast drogiej zabawki, która i tak nie będzie w stanie rozwinąć prędkości powyżej 160 km/h, można było kupić kilka tańszych pociągów polskiej produkcji.
Stefan Sękowski