Ukrzyżowani chrześcijanie, unijni mandaryni, gender bzdury i ateista z NASA, który został księdzem - o nich i nie tylko o nich piszemy w kolejnym numerze "Gościa Niedzielnego".
Franciszku, to ja, twoja córka [Beata Zajączkowska]
Powstanie Państwa Islamskiego pogorszyło sytuację chrześcijan w Syrii, Iraku i Nigerii. Wypędzani, torturowani i mordowani odmawiają wyrzeczenia się wiary w Chrystusa. 9 listopada kościół obchodzi dzień modlitw za nich.
Członkowie Państwa Islamskiego prą naprzód, dopuszczając się niewyobrażalnych rzezi. W syryjskiej Maaluli ukrzyżowano dwóch młodych chrześcijan, ponieważ nie chcieli złożyć szahady. Oprawcy powiedzieli im: „A zatem chcecie umrzeć jak wasz Mistrz, w którego wierzycie. Macie wybór: albo szahada, albo was ukrzyżujemy”. I ukrzyżowali ich. Jednego na oczach jego własnego ojca, którego potem zresztą zabili. Syryjska zakonnica mówiła wówczas o zbrodniach towarzyszących wkraczaniu islamistów do leżącej na przedmieściach Damaszku dzielnicy Abra, gdzie pracowała w szpitalu. „Zabijali wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci. A potem brali ich głowy i grali nimi w piłkę nożną. Ciężarnym kobietom wyrywano z łona dzieci i wieszano na drzewach za pępowinę” – opowiadała zakonnica, która podobnie jak dziesiątki tysięcy chrześcijan musiała uciekać, by ocalić życie.
Świadek [Joanna Bątkiewicz-Brożek]
Pracował dla NASA, deklarując się jako ateista. Potem to on opowiedział o Jezusie Fidelowi Castro. Odszedł jeden z najwybitniejszych umysłów Kościoła za oceanem, przyjaciel Jana Pawła II i don Giussaniego.
Ksiądz Albacete był naukowcem, a kiedy pracował dla NASA, przeżył, jak pisał, „noc niewiary, wręcz ateizmu”. Dlatego często zapraszano go do amerykańskich telewizyjnych show, gdzie stawiał czoła agnostykom. Nie przez przypadek to właśnie jego wybrał do swojego programu w 2008 r. ateista Christopher Hitchens. „Musisz przejść przez oczyszczający ogień, który św. Jan od Krzyża nazywa nocą duszy, stan, kiedy nic nie jest już oczywiste, kiedy wahasz się nawet, czy istnieje Bóg. Kiedy przebrniesz przez taką ciemność, po drugiej ciemnej stronie duszy znajdziesz wiarę” – tłumaczył znanemu ateiście przed milionową publiką ks. Albacete.
Gender bzdury [Bogumił Łoziński]
Bzdury, jakie wygadują wykładowcy w czasie zajęć gender studies pokazują, że nie jest to żadna nauka, tylko zbór ideologicznych opinii i poglądów, często na żenującym poziomie.
Najbardziej jaskrawym przykładem odrzucenia nauki na rzecz ideologii jest kwestia różnic między mózgiem kobiety i mężczyzny. Jednym z dogmatów gender studies jest twierdzenie, że takich różnic nie ma. „Naukową” podstawą do tych rewelacji są poglądy dr Marii Pawłowskiej, która zajmuje się reprodukcją i zdrowiem seksualnym. Jednak z jej notki biograficznej umieszczonej na stronie Gender Studies IBL PAN wynika, że prowadzi badania z geologii, a w dziedzinie medycyny czy biologii żadnego wykształcenia nie ma. Tymczasem szeroko wypowiada się publicznie na temat mózgu, opracowała nawet raport dla Instytutu Spraw Publicznych pt. „Kobiece i męskie mózgi, czyli neuroseksizm w akcji i jego społeczne konsekwencje”. W pracy tej czytamy m.in.: „Naukowcy i naukowczynie są urodzeni, wychowani i pracują w kulturze przesiąkniętej seksizmem i, niestety, ma to również wpływ na ich badania. Jest to o tyle szczególnie widoczne w dziedzinie badań neurologicznych i psychologicznych, że seksizm charakteryzujący te nauki doczekał się własnej nazwy – neuroseksizm”. Po czym dr Pawłowska odrzuca „neuroseksizm” i twierdzi, że poza masą nie ma żadnej znaczącej rozbieżności między mózgiem kobiety i mężczyzny. Tymczasem dziesiątki poważnych badań, których wyników nie można zakwestionować, mówią coś wprost przeciwnego.
Centralne planowanie [Jacek Dziedzina]
Mechanizmy rządzące tzw. kuchnią Komisji dokładnie opisał jej były pracownik, Belg Derk-Jan Eppink w książce „Life of a european mandarin” (Z życia europejskiego mandaryna). Wyłania się z niej obraz komisarzy, którzy są zwykłymi figurantami, wręcz marionetkami, w rękach właśnie mandarynów, czyli całej rzeszy urzędników.
To mandaryni w gruncie rzeczy decydują nie tylko o szczegółowych zapisach projektów dyrektyw i rozporządzeń, ale często również o tym, co powinno znaleźć się w agendzie prac Komisji, czego przykładem są losy antynikotynowego projektu komisarza minionej kadencji, Maltańczyka Johna Dallego, który miał rzekomo wziąć 60 mln euro łapówki m.in. za złagodzenie dyrektywy nakazującej sprzedaż papierosów w jednolitych opakowaniach.
On sam bronił się, twierdząc, że padł ofiarą spisku koncernów tytoniowych. I być może urzędników niższego szczebla. A fakty są takie, że prace nad dyrektywą były wielokrotnie blokowane, m.in. przez prawników Komisji i jej sekretariat generalny. Znający „kuchnię” Komisji twierdzą, że wszechwładza mandarynów sprowadza się czasem wręcz do szantażu.
jdud