Od 28 października w stolicy Burkina Faso, Ouagadougou trwają manifestacje zorganizowane prze tamtejsza opozycję. W czwartek prezydent Blaise Compaore ogłosił stan wyjątkowy, rozwiązał rząd i zapowiedział dialog z opozycją.
Ma to umożliwić wyjście z kryzysu, w jakim pogrążył się kraj, gdy rząd zaproponował zmianę w prawie umożliwiającą reelekcję prezydenta. Compaore poinformował o rozwiązaniu rządu ze skutkiem natychmiastowym. Zaapelował też do liderów ugrupowań opozycyjnych o zakończenie protestów i zobowiązał się do szybkiego rozpoczęcia rozmów ze "wszystkimi stronami" w celu zakończenia kryzysu.
Powodem protestów, najpoważniejszych od wielkiej fali zamieszek w 2011 roku, jest projekt noweli konstytucji, która zniosłaby limit prezydenckich kadencji. Dzięki temu Compaore, który rządzi krajem od puczu sprzed 27 lat, w przyszłym roku mógłby ubiegać się o kolejną kadencję.
Wcześniej w czwartek deputowani mieli głosować nad projektem, jednak zanim jeszcze większość deputowanych przybyła do parlamentu, kilkusetosobowy tłum wtargnął do gmachu, demolując i podpalając jego część. Protestujący zaatakowali też budynek państwowej telewizji, która w związku z niepokojami przerwała nadawanie.
Rządowa propozycja głęboko podzieliła mieszkańców kraju. Wywołała też krytykę Francji i USA, które są sojusznikiem kraju w walce z dżihadystami w zachodniej Afryce. O rezygnację ze zmian w konstytucji apelowała Unia Europejska.
W wydanym w piątek oświadczeniu lider opozycji Zephirin Diabre wezwał demonstrantów do "utrzymania presji poprzez systematyczne zajmowanie przestrzeni publicznej". Opozycja oczekuje bezwarunkowego odstąpienia prezydenta od planowanych zmian. Przeciwnicy prezydenta protestują na głównym placu stolicy, Place de la Nation, i pod siedzibą armii.
W piątek tłum skandował: "Spełnij swoje obowiązki lub zrobimy to sami." Wg korespondenta BBC w Ouagadougou, ludzie są zdecydowani "raz i na zawsze" usnąć prezydenta.
Obecni na miejscu międzynarodowi dyplomaci przestrzegają, że konfrontacja między siłami rządowymi a opozycją, może wywołać eskalację dalszej przemocy.
Compaore w piątek w wywiadzie dla Reutersa zapewnia, że słyszał protestujących i że wszystkie problemy można rozwiązać poprzez dialog.
W wyniku zamieszek zginęła co najmniej jedna osoba. Podpalono urząd i budynki posłów w Ouagadougou. Do podobnych protestów doszło też w południowo-zachodnim mieście Bobo Dioulasso.
kab /BBC/PAP