Październikowe wybory parlamentarne na Łotwie wygrało ugrupowanie reprezentujące łotewskich Rosjan. Zgoda od lat sympatyzuje z Jedną Rosją Władimira Putina, a podczas kampanii wyborczej odmówiła potępienia aneksji Krymu.
Rosja od kilku miesięcy systematycznie zwiększa nacisk na kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Na Ukrainie przybrało to formę bezpośredniej interwencji wojskowej, w Estonii – drobnych prowokacji granicznych, a w Polsce czy Mołdawii sankcji gospodarczych. W październiku okazało się jednak, że Rosja jest w stanie równie skutecznie uzyskać wpływ na wewnętrzne sprawy krajów UE, wykorzystując demokratyczne metody. Wybory do łotewskiego parlamentu wygrała partia Zgoda. Zdobyła 23 proc. głosów, co przełożyło się na 24 mandaty. Teoretycznie jest to ugrupowanie kierujące ofertę do socjaldemokratycznych wyborców. W praktyce reprezentuje ono rosyjską mniejszość żyjącą na Łotwie i sednem jego programu jest zacieśnianie relacji z macierzą.
Ostatecznie u władzy pozostanie centroprawicowa koalicja ugrupowań opozycyjnych. Partie Jedność, Związek Zielonych i Rolników oraz Zjednoczenie Narodowe utworzą wspólny rząd, na którego czele ponownie stanie premier Laimdota Straujuma. Wydarzenia na Łotwie budzą jednak uzasadniony niepokój w całym regionie. Wszak trudno uznać za normalną sytuację, w której drugi raz z rzędu wybory wygrywa partia izolowana na scenie politycznej, o poglądach stojących w jaskrawej sprzeczności z łotewską racją stanu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko