Kierowca pługa śnieżnego, w który uderzył na lotnisku w Moskwie samolot szefa francuskiego koncernu petrochemicznego Total Christopha de Margerie'ego, był pod wpływem alkoholu - podali we wtorek rosyjscy śledczy. W wyniku katastrofy de Margerie zginął.
Przedstawicielka moskiewskiego komitetu śledczego Tatiana Morozowa powiedziała agencji TASS, że kierowca pługa śnieżnego był pod wpływem alkoholu. Mężczyzna przeżył katastrofę i nie odniósł obrażeń - dodaje agencja Associated Press.
Morozowa poinformowała, że na miejscu katastrofy trwają czynności śledcze, w tym przesłuchania pracowników lotniska i kontrolerów lotów. W postępowaniu biorą udział śledczy z Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK).
Do wypadku doszło, gdy prywatny odrzutowiec Falcon 50 przy starcie z lotniska Wnukowo w gęstej mgle uderzył w pług śnieżnym. Maszyna rozbiła się, próbując awaryjnie lądować. Samolot miał lecieć do Paryża. Do wypadku doszło o godz. 23.57 czasu lokalnego w poniedziałek (21.57 czasu polskiego). Widoczność wynosiła zaledwie 350 metrów.
Agencja AFP informuje, że na miejsce katastrofy udało się trzech śledczych z francuskiego komitetu badającego wypadki lotnicze BEA.
"Zginęli trzej członkowie załogi i pasażer. Mogę potwierdzić, że pasażerem był szef firmy Total (Christophe) de Margerie" - informowała wcześniej rzeczniczka lotniska. Śmierć de Margerie'ego potwierdziła również jego firma.
W związku z wypadkiem na lotnisku Wnukowo kondolencje przekazał prezydent Rosji Władimir Putin - poinformował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
"Władimir Putin od dawna znał de Margerie'ego i utrzymywał z nim bliskie kontakty robocze. (...) Prezydent wysoko cenił jego umiejętności biznesowe oraz poświęcenie sprawie rozwoju nie tylko dwustronnych stosunków rosyjsko-francuskich, lecz także wzajemnie korzystnej współpracy w wielu dziedzinach" - zaznaczył Pieskow.
Kondolencje rodzinie złożył też premier Dmitrij Miedwiediew. "Pan de Margerie był przyjacielem i partnerem naszego kraju, zawsze otwarcie wypowiadał swoje zdanie we wszystkich najdrażliwszych sprawach". - napisał szef rosyjskiego rządu.
Szef francuskiego koncernu był na liście uczestników spotkania poświęconego zagranicznym inwestycjom, które w poniedziałek odbyło się w Gorkim, pod Moskwą, z udziałem przedstawicieli zagranicznych firm i rosyjskiego rządu.
De Margerie, absolwent prestiżowej szkoły biznesowej Ecole Superieure de Commerce de Paris, na czele firmy Total stał od 2007 r. Był wysoko ceniony w branży. Kierowany przez niego Total wybronił się od oskarżeń o korupcję w sprawie związanej z programem "Ropa za żywność", realizowanym przez ONZ w Iraku.
Utrzymał inwestycje firmy w Birmie i Iranie mimo sankcji nałożonych przez USA na władze tych krajów. W ostatnich miesiącach dał się też poznać jako zdeklarowany obrońca Rosji i rosyjskiej polityki energetycznej mimo trwającego od miesięcy i podsycanego przez Moskwę konfliktu na Ukrainie.
W lipcowym wywiadzie dla agencji Reutera mówił, że Europa powinna przestać myśleć o zmniejszeniu swej zależności od rosyjskiego gazu i skupić się raczej na zagwarantowaniu bezpieczeństwa tych dostaw. Europa nie może i nie musi funkcjonować bez gazu z Rosji - mówił.
Wartość rynkową koncernu Total szacuje się na 102 miliardy euro, co daje mu pozycję czwartej firmy petrochemicznej na świecie, za firmami Exxon, Royal Dutch Shell i Chevron.
Total jest też jednym z największych inwestorów w Rosji. W ubiegłym roku 9 proc. wydobycia firmy przypadało właśnie na ten kraj. Zgodnie z tegorocznymi prognozami do 2020 r. Rosja ma się stać dla Totalu największym źródłem ropy i gazu dzięki partnerstwu z rosyjskim przedsiębiorstwem gazowym Novatek oraz projektowi rozbudowania gazociągu jamalskiego do północno-zachodniej Syberii.