W wywiadzie radiowym Leszek Miller, niegdyś sekretarz PZPR, dziś arbiter politycznej elegancji i erudyta, ubolewa nad „olbrzymim regresem intelektualnym polskich biskupów”.
14.10.2014 13:57 GOSC.PL
Cytat niczym wirus natychmiast infekuje większość portali, trafiając na czołówki i podatny grunt. Z Millerem, rzecz jasna, nie polemizuje prowadząca rozmowę Monika Olejnik. Przedrukowujący owe „skrzydlate słowa” również traktują je jako oczywistą, celnie wyrażoną obserwację.
Sposób, w jaki potraktowano w mediach fragment wypowiedzi abp. Stanisława Gądeckiego dla „Naszego Dziennika”, faktycznie świadczy o regresie intelektualnym. Olbrzymim. Tyle, że nie biskupów, ale pracowników mediów (słowo dziennikarz byłoby tu nadużyciem). Trudno inaczej określić przypisywanie biskupowi tezy, że „wyrabianie w chłopcach nawyku sprzątania po sobie prowadzi do kryzysu tradycyjnej, katolickiej rodziny”. A taką interpretację można było przeczytać dosłownie wszędzie, od „Faktu” po „Tygodnik Powszechny”. To nie jest ani kwestia braku umiejętności czytania ze zrozumieniem, ani złej redakcji wypowiedzi hierarchy. W komentarzach da się bowiem wyczuć frazę: „Nawet jeśli tak nie powiedział, to na pewno tak myśli”.
Niezwykłą jest ta łatwość sądzenia, a im sędzia mniej oświecony, tym radykalniejszy wydaje wyrok na temat czyichś kwalifikacji intelektualnych. Bo przecież wina jest jasna jak słońce. Miller ujmuje ją tak: „W polskim Kościele są wysocy funkcjonariusze, którzy myślą kategoriami nieprzystającymi do współczesnego świata”. Pomijając słowo „funkcjonariusze” (sekretarz już tak ma wdrukowane w głowie), wszystko się zgadza. Tak, Kościół nie kieruje się kategoriami przystającymi do współczesnego świata. A na to przecież świat nie może dać zgody. Albowiem myli się ten, kto sądzi, że pławimy się aktualnie w oceanie wolności. Przeciwnie, we współczesnej demokracji mówimy językiem konieczności, a nie wolności. Mamy się koniecznie modernizować, a wszystko co ten proces spowalnia należy wykpić, wybuczeć i obśmiać.
Spowalniaczy (na szczęście) nie brakuje, nie tylko nad Wisłą. Ostatnio pojawiają się – co ciekawe – w dużych ilościach nad Sekwaną. Wielki protest przeciw ślubom homoseksualistów w Paryżu i Bordeaux „Gazeta Wyborcza” podsumowała w charakterystyczny sposób już w podtytule: „To znak, że społeczeństwo jeszcze nie dojrzało o zmian”. Ale spokojnie, dojrzeje…
A jak nie, to się je wymieni.
Piotr Legutko