Mężczyźni na kolanach. Dwudziestu chłopa klęka. Sięgają do kieszeni. Każdy wyciąga sznur paciorków. Rozpoczynają „Ojcze nasz”. Chór niskich głosów niesie się po kościele.
Modlą się sami lub w gronie innych mężczyzn. W róży lub z rodziną. Dziesiątkę lub całą część. Na palcach lub na paciorkach. – Różaniec jest moją bronią do walki ze złem – mówi Bartosz Ilecki, zelator z parafii św. Wojciecha w Koszalinie. – Szef wymaga zwiększenia sprzedaży – sięgam po różaniec. Ktoś dowiedział się, że ma raka – chwytam za różaniec. Komplikuje się coś w rodzinie – w różańcu znajduję pomoc do walki. Trzy lata temu proboszcz ks. Andrzej Hryckowian zaproponował mu przystąpienie do róży męskiej. Obecnie w parafii są dwie i jedna niepełna, razem 52 mężczyzn. – Róża otrzymuje co miesiąc jedną tajemnicę Różańca świętego. Modlimy się wówczas razem w kościele, a potem już każdy indywidualnie. Drugi raz w miesiącu spotykamy się na katechezie o prawdach wiary. Ale widzimy się zazwyczaj częściej, przecież jesteśmy mieszkańcami jednej parafii – mówi pan Bartosz. Krzysztof Skurzyński, należący do tej samej róży, nie boi się proponować różańca innym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Katarzyna Matejek