Do Brukseli przyjechał facet z brodą. Zachwyt, radość, flesze, wywiady – bo broda to jedyne, co wskazuje na jego tożsamość.
08.10.2014 13:05 GOSC.PL
W Brukseli wielkie wydarzenie: „Conchita Wurst” wystąpił na esplanadzie Solidarności przy europarlamencie. Zanim to nastąpiło, zobaczyłem na ekranie telewizora tego mężczyznę robiącego za płciową hybrydę, siedzącego między dwoma unijnymi oficjelami i odpowiadającego na pytania dziennikarzy. Gadał o akceptacji dla różności, o szacunku – no wiadomo, takie tam standardy do urabiania opinii społecznej. Wszyscy słuchali z uwielbieniem, a siedzący po obu jego stronach politycy wyglądali tak, jakby nawiedziła ich sama bogini Tolerancja wraz ze swymi aniołami Eutanazym i Aborcjuszem.
Ciekawych doczekaliśmy czasów: chory facet (albo udający takiego), przyjmowany w najpoważniejszych instytucjach europejskich i słuchany, jakby miał coś do powiedzenia. Chory, powtarzam, i to nawet formalnie, bo o ile wiem, WHO nie zdążyła jeszcze przez nieuwagę zdjąć „transów” z listy chorób.
Gdy patrzyłem na to żałosne widowisko, naszła mnie refleksja, że powraca historia wieży Babel, tyle że teraz mamy do czynienia z jeszcze bezczelniejszą próbą udowadniania, że jesteśmy jak Bóg. Że oto my sami i wyłącznie o własnych siłach potrafimy zrobić wszystko to, co chcemy. Nic, nawet „płeć nie ogranicza mnie” – jak śpiewają dzieci według programu „równościowego przedszkola”.
Co może być wyrazistszym przykładem pychy, jeśli nie to właśnie – rzucenie w twarz Bogu: to JA będę decydował o wszystkim. Nawet o swojej kobiecości czy męskości. I nikt nie będzie mi mówił, kim mam być i jakie role życiowe mam podejmować. Nie pozwolę się nawet sprowadzać do alternatywy „męski-żeński”. Stworzę nowe płci i nowe rodzaje związków międzyludzkich, a jak zechcę, to i międzygatunkowych, a co!
Biblia mówi, że pod wieżą Babel pomieszały się ludziom języki. Dziś widzimy, jak miesza się ludziom tożsamość.
To szaleństwo, którego żadna cywilizacja nie uniesie.
Pamiętajmy jednak, że to, co chce widzieć kamera, to nie wszystko. Na szczęście.
Jezus mówi św. Faustynie: „Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia”.
Franciszek Kucharczak