Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku.
Piętnując w ostrych słowach postawę faryzeuszów, Jezus wytyka im nieuporządkowaną miłość własną – taką, która nie ma nic wspólnego z autentycznym miłowaniem Boga i bliźniego jak siebie samego. Skupiona na sobie, zamiast dawać, chce raczej zawłaszczać, dbając przede wszystkim o samozadowolenie. Ostatecznie – w najbardziej skrajnej postaci – zamiast podporządkować się Bogu, dąży raczej do tego, aby Boga podporządkować sobie. Taką właśnie postawę prezentują faryzeusze i Jezus kwituje ją kilkukrotnie dosadnym „biada”. Ostatecznie bowiem chora miłość tym różni się od miłości autentycznej, że w miejsce gotowości miłowania Boga, aż po utratę siebie, stawia miłowanie siebie aż po utratę Boga. Jako taka jest więc bliźniaczą siostrą pychy. Głupszą siostrą. Jaka płynie z tego nauka? Otóż taka, że miłość własna nie znosi kompromisów. Jeżeli więc w naszym życiu duchowym nie zaczniemy autentycznie adorować Boga, bardzo szybko skończymy na czołobitnym adorowaniu własnego „ja”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Aleksander Bańka