„Bogowie” Palkowskiego nie są laurką na cześć Zbigniewa Religi. To pozbawiony nieznośnej w filmach biograficznych cukierkowatości hołd złożony wielkiemu kardiochirurgowi.
Film Łukasza Palkowskiego nie jest na szczęście typową biografią. Reżyser nie miał ambicji przedstawienia widzowi całego życia bohatera w postaci dwugodzinnego filmowego skrótowca. Wziął na warsztat trzy dramatyczne lata z biografii Religi w okresie, kiedy ten tworzył od podstaw swoją klinikę w Zabrzu. I, co ciekawe, opowiada bardziej o jego porażkach niż sukcesach. Taką porażką dla Religi była śmierć pacjenta, a film kończy się o krok przed jego przełomowym sukcesem. To nie tylko niezwykle dynamicznie zrealizowana opowieść o słynnym kardiochirurgu, ale także o problemach, z jakimi wiążą się transplantacje. Zbigniew Religa, przygotowując się do transplantacji serca, działał w niezwykle trudnych okolicznościach. Nie chodziło tylko o ostrożne stanowisko środowiska lekarskiego, ale o nastawienie społeczne do przeszczepów serca. Transplantacje nerek pobieranych od żywych dawców nie budziły aż takich kontrowersji, bez jednej nerki można żyć. Serce dla wielu było i jest symbolem życia, a pobrać je można tylko od osoby, u której stwierdzono śmierć. Wywoływało to sprzeciwy natury moralnej i religijnej, dopiero później też rozwiązano wynikające z nich problemy prawne. Pierwsza transplantacja serca, dokonana w 1964 roku w USA, kiedy człowiekowi przeszczepiono serce szympansa, wywołała ogromne społeczne oburzenie. W Polsce, kilkanaście miesięcy po prof. Christianie Barnardzie z RPA, pierwszy przeszczep serca człowieka przeprowadził w 1969 roku prof. Jan Moll w Łodzi, którego w filmie zagrał Władysław Kowalski. Była to jedyna operacja przeprowadzona przez prof. Molla. Fala krytyki, jaka wybuchła po nieudanej operacji (zespołowi zarzucano nawet uśmiercenie dawcy), zniechęciła go do dalszych operacji. Nie było wówczas prawnego uregulowania dotyczącego śmierci mózgowej, co stanowiło barierę dla dalszych transplantacji. Jej definicję wprowadzono w Polsce dopiero w 1984 roku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz