Czasami ewangelizując popełniamy błąd, podając od razu gotowe recepty ludziom, którzy nawet nie znają swoich pragnień.
03.10.2014 11:50 GOSC.PL
Ulica Stawowa w Katowicach - jeden z głównych i chyba najbardziej zatłoczony deptak miasta. Grupa młodych osób prowadzi akcję ewangelizacyjną. "Czy spotkaliście w swoim życiu Jezusa?" - pytają napotkanych przechodniów. Większość z zaczepionych ludzi nie zatrzymuje się ani na chwilę, a ewangelizatorów traktuje jak jednych z wielu aktywistów zajmujących miejskie deptaki. Razem z Greenpeace, ulicznymi grajkami, sprzedawcami czy roznosicielami ulotek.
Czy Ewangelia Jezusa Chrystusa nie jest już atrakcyjna dla współczesnego człowieka? A jeśli jest, to co zrobić, żeby głosić ją skutecznie?
Kiedy popatrzymy na obrazy sprzed dwóch tysięcy lat, zobaczymy Jezusa, a po zesłaniu Ducha Świętego Apostołów, którzy idą i głoszą Dobrą Nowinę, na skutek czego nawracają się tłumy. Dlaczego im się udawało, a nam często nie?
Być może jedną z przyczyn jest fakt, że Jezus i Apostołowie każde spotkanie z człowiekiem zaczynają od dotknięcia tego, co jest w nim bardzo wrażliwe. Odsłonięcia jego pragnień. Choćby w czasie Kazania na Górze:
- Błogosławieni, KTÓRZY SIĘ SMUCĄ, ALBOWIEM BĘDĄ POCIESZENI.
Jezus nie zaczyna od: "Uwierzcie we Mnie!", ale dotyka najpierw najgłębszych pragnień ludzkiego serca. A w ostatecznym rozrachunku najgłębszym pragnieniem jest zawsze potrzeba miłości. Jezus Chrystus JEST miłością, Tym, który w sposób całkowity wypełnia to pragnienie.
Jednym z problemów współczesnej ewangelizacji jest to, że często od razu dajemy receptę ludziom, którzy do końca sami nie wiedzą, czego pragną. Tymczasem najpierw trzeba obudzić we współczesnym człowieku świadomość. Pokazać, że to, czego pragnie najbardziej, to Miłość, która nie pochodzi z tego świata.
- Jeśli odkryję w sobie pragnienia, których nic na tym świecie nie zdoła zaspokoić, jedynym logicznym wyjaśnieniem jest to, że zostałem stworzony do innego świata - napisał w jednym ze swoich tekstów C. S. Lewis.
I zwykle jest tak, że dopiero kiedy to odkryję, kiedy dotrze do mnie, że moje najgłębsze pragnienia są nie do zaspokojenia w sposób wyłącznie materialny, wtedy Jezus nie będzie dla mnie postacią literacką, historyczną czy kulturową, ale stanie się realną Osobą. Znacznie bardziej prawdziwą niż ktokolwiek inny, kogo znam.
Wojciech Teister