Pracownicy Caritas na bruk z powodu NFZ

Dziś upływa okres trzymiesięcznego wypowiedzenia dla pracowników Stacji Opieki Caritas w diecezjach gliwickiej i opolskiej, którzy stracili pracę, gdyż NFZ nie podpisał kontraktów z ich placówkami.

Powód? Wyższe koszty niż w ofertach firm konkurencyjnych oraz brak certyfikatów ISO. Dyrektorzy gliwickiej i opolskiej Caritas nie kryją rozgoryczenia. Zrobią jednak wszystko, żeby ocalić jak najwięcej z 22-letnego dorobku placówek, wzorowanych na najlepszych europejskich rozwiązaniach.

Los Stacji Opieki był też tematem rozmów zgromadzenia dyrektorów diecezjalnych Caritas, które zakończyło się w ubiegłym tygodniu w Kielcach.

Ks. Arnold Drechsler, dyrektor opolskiej Caritas, w rozmowie z KAI przypomina, że przed 22 laty model opieki nad seniorami i przewlekle chorymi w ich domach został przeniesiony z Niemiec, skąd napłynęły też fundusze na wyposażenie - 100 tys. marek na każdą placówkę.

W diecezji opolskiej powstało ich 54 (obecnie 50), w gliwickiej - 17.

Ks. Drechsler przyznaje, że na całym świecie preferuje się model opieki domowej, ambulatoryjnej przed stacjonarną, gdyż rola własnego mieszkania w życiu człowieka starszego i chorego jest bardzo ważna.

Pielęgniarki wyposażone w samochód i telefon służbowy, doskonale zaopatrzony neseser pielęgniarski, którego może pozazdrościć nawet Pogotowie Ratunkowe, dysponujące całą gamą sprzętu pielęgnacyjnego do opieki domowej - łóżkami elektrycznymi z pilotem, materacami przeciwodleżynowymi, ssakami, koncentratorami, wózkami, odwiedzają chorych nawet codziennie, rzadziej pięć razy w tygodniu.

Dzięki temu ok. 170 pielęgniarek z 50 terenowych stacji diecezji opolskiej opiekowało się w ubiegłym roku ok. 13 tys. pacjentów, w tym 901 długoterminowymi.

W diecezji opolskiej pozbawiona kontraktu została tylko jedna stacja, która opiekowała się 18 pacjentami długoterminowymi. – Większość z nich nie została objęta opieką przez firmy, które wygrały konkurs.

Z informacji uzyskanych przeze mnie w trakcie osobistego wywiadu z pacjentami  16 września br. wynika, że nie otrzymali oni od przedstawicieli firm pełnej wiedzy nt. przysługujących im praw, a także obowiązków spoczywających na firmach, które podpisały kontrakt z NFZ.

- Ponieważ stanowi to naruszenie standardów postępowania w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia, napisałem o tym w piśmie do dyrektora NFZ w Warszawie i Katowicach. Do dziś czekam na odpowiedź - dodaje ks. Drechsler.

Brak certyfikatu ISO to zdaniem dyrektora opolskiej Caritas niepoważny powód, niemający przełożenia na obecność pielęgniarki przy łóżku chorego.

Także obniżanie ceny za osobodzień, zaproponowanej przez NFZ - 26 zł - było nieuczciwe.

- Cena wykalkulowana przez ekspertów finansowych NFZ nie powinna podlegać obniżeniu i mieć status minimalnej wartości gwarantowanej świadczenia, na wzór płacy minimalnej. To dumpingowe obniżanie ceny świadczy o tym, że usługi medyczne zostały potraktowane jak materiały budowlane. To uprzedmiotowienie pacjenta - uważa ks. Drechsler.

Zdaniem dyrektora opolskiej Caritas, NFZ oczekując obniżenia tzw. ceny oczekiwanej świadczenia, przyczynił się do niszczenia krajowego rynku pracy dla pielęgniarek, do emigracji lub przechodzenia do innych zawodów.

Po przegranym konkursie były też telefony ze zwycięskich firm do pielęgniarek z Caritas z zaproszeniem, że skoro nie mają kontraktu, niech przejdą do nich razem z dotychczasowymi pacjentami.

Potwierdza to zarzut podnoszony przez Caritas, że system informatyczny używany przez NFZ do obsługi postępowania konkursowego umożliwiał zwycięstwo hipotetycznego świadczeniodawcy, który dopiero zamierzał wykonywać świadczenia zdrowotne po podpisaniu umowy.

- Działo się to za wiedzą prezesa NFZ. Zniszczono ludzki, prorodzinny, tani projekt - ubolewa ks. Drechsler.

- Nie wskrzesi się tego, co zniknęło, odwoływaliśmy się, ale bezskutecznie, jest za późno - mówi ks. Rudolf Badura, dyrektor gliwickiej Caritas.

Ubolewa, że z ok. 115 pracowników, nie tylko pielęgniarek, 25 musi zwolnić. Trzeba postarać się o środki na odprawy dla nich, jest też problem, co zrobić ze sprzętem, którego nie będą już używać.

Dwie stacje w ogóle znikną, działalność pozostałych, np. w Kuźni Raciborskiej, Tarnowskich Górach, Zabrzu-Biskupicach, zostanie poważnie ograniczona tylko do rehabilitacji.

Procedura konkursowa została rozstrzygnięta, na następny konkurs trzeba czekać 5 lat. To jakiś absurd, że nieznana pielęgniarka wydziera pacjenta, który nie jest zadowolony. Gdyż przez lata utworzyły się serdeczne więzi między pielęgniarkami ze stacji i ich pacjentami. Ale NFZ nie konsultował się z nimi, wszystko stało się poza ich wiedzą.

- Próbujemy odnaleźć się w nowej sytuacji, stanąć na nogi i zorganizować działania poza NFZ i w tej chwili to robimy. Jeszcze nie czas na podsumowanie - mówi ks. Badura. Boli go, że musi zwolnić część pracowników i zapowiada komunikat do odczytania z ambon o zaistniałej sytuacji.

Dzięki staraniom bp. Alfonsa Nossola, Caritas Diecezji Opolskiej stworzyła nowoczesny i alternatywny wobec państwowej służby zdrowia system usług opiekuńczo-medycznych.

10 października 1992 r. w Dobrzeniu Wielkim k. Opola, poświęcona została pierwsza w Polsce Stacja Opieki Caritas. Aktualnie na terenie całego kraju działa około 160 stacji.

Sprawują one kompleksową opiekę nad starszymi i przewlekle chorymi pacjentami w miejscu ich zamieszkania. Opieka ta wykonywana jest przez zespoły pielęgniarek środowiskowych, pielęgniarek opieki długoterminowej i pielęgniarek domowej opieki paliatywno-hospicyjnej.

Podopieczni Stacji Opieki Caritas mogą liczyć na pomoc pielęgniarek przez siedem dni w tygodniu, także w święta oraz w nocy. Pielęgniarki wypożyczają do domów chorych sprzęt pielęgnacyjny i rehabilitacyjny, pobierają od pacjentów krew i materiały do badań laboratoryjnych.

Pielęgniarska opieka domowa stale przybiera na znaczeniu, zważywszy na fakt, że leczenie w szpitalach trwa coraz krócej i pacjenci szybko oddawani są pod opiekę swoich rodzin.

« 1 »
TAGI: