Górnicy z sosnowieckiej kopalni "Kazimierz-Juliusz", która miała zakończyć wydobywanie węgla z końcem września, zjechali w poniedziałek na pierwszą szychtę po prowadzonym w ostatnich dniach proteście. Dzięki podpisanemu w niedzielę porozumieniu kopalnia będzie nadal fedrowała.
W niedzielę nad ranem, po ponad 11 godzinach prowadzonych w Katowicach negocjacji z udziałem przedstawicieli rządu, pracodawców i związków zawodowych, podpisano porozumienie ws. przyszłości kopalni. Dokument zapewnia wydłużenie czasu wydobycia węgla w "Kazimierzu-Juliuszu" i gwarantuje pracownikom zatrudnienie w strukturach Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW).
Kopalnia wznowiła pracę w poniedziałek o godz. 6. Wtedy pod ziemię zaczęła zjeżdżać poranna zmiana. Do pracy nie wrócili jeszcze górnicy, którzy od środy do soboty prowadzili w kopalni podziemny protest, domagając się m.in. właśnie przedłużenia żywotności zakładu i wypłaty zaległych pensji. Ci pracownicy dostali urlopy wypoczynkowe - poinformował PAP zastępujący rzecznika kopalni Bogdan Soczek.
"Pracownicy porannej zmiany zaczęli zjeżdżać pod ziemię. Ruszamy z produkcją węgla" - mówił B. Soczek. Przypomniał, że wydobycie w kopalni zostało zatrzymane w czwartek. Początkowo protestujący zakładali, że będą pracować i odpoczywać pod ziemią, a produkcja będzie prowadzona normalnie. Jednak władze kopalni dla bezpieczeństwa w czwartek zdecydowały o jej zatrzymaniu.
Jak poinformował PAP rzecznik związku zawodowego Sierpień '80 Patryk Kosela, na wtorek przed kopalnią zaplanowano ostatni wiec. Spotkanie będzie miało charakter informacyjny, podsumowujący protest. "Będzie to też chwila publicznego świętowania zwycięstwa" - mówił P. Kosela.
Według podpisanego w niedzielę porozumienia, do 15 listopada zostaną uregulowane wszystkie zaległe zobowiązania wobec pracowników. Wypłatę za wrzesień ma jeszcze zapewnić kopalnia - najpóźniej do 10 października. Strona społeczna uzyskała też zapewnienie, że mieszkania zakładowe górników z "Kazimierza-Juliusza" nie są zagrożone.
Według porozumienia kopalnia będzie fedrowała dalej. Zakład zostanie przejęty przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK), który stopniowo wygasi jego działalność. Przejęcie kopalni przez SRK musi być poprzedzone nowelizacją ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Projekt nowelizacji ma trafić do Sejmu w przyszłym tygodniu, a potem w trybie pilnym ma być przyjęty przez parlament.
Wejście w życie zmian w ustawie umożliwi dofinansowanie SRK na ok. 100 mln zł i tym samym przejęcie sosnowieckiej kopalni. Dzięki tym środkom górnicy z "Kazimierza-Juliusza" mają otrzymać zaległe pensje i mieć zagwarantowaną możliwość kupna mieszkań zakładowych na preferencyjnych warunkach.
Strony uzgodniły, że zatrudnieni dotychczas w kopalni (czyli ok. tysiąca osób) od 1 października staną się pracownikami KHW na takich samych zasadach jak pozostali pracownicy tej spółki. Część z nich - w pierwszym okresie ok. 500 osób - nadal będzie pracowała w "Kazimierzu-Juliuszu", a w miarę wygaszania wydobycia będzie przechodziła do innych kopalń KHW.
Nie wiadomo, jak długo potrwa wygaszenie kopalni. Zgodnie z zapisem porozumienia wydobycie węgla będzie kontynuowane w warunkach "ekonomicznie uzasadnionych".
"Kazimierz-Juliusz" to spółka zależna KHW i ostatnia czynna kopalnia węgla kamiennego w Zagłębiu Dąbrowskim. Zarząd KHW chciał zakończyć eksploatację węgla z końcem września, tłumacząc to wyczerpaniem się dostępnych złóż oraz narastaniem problemów związanych z opłacalnością i bezpieczeństwem resztkowego wydobycia. Według wcześniejszych zapowiedzi, kopalnia miała działać dłużej. Związkowcy odpowiadali, że w kopalni jest węgiel, który można wydobywać jeszcze przez kilkanaście miesięcy.