Tusk potrafił odwracać kota ogonem, by obronić kolegów. Kopacz musi się jeszcze wiele nauczyć, by jej rząd naprawdę spajał Platformę.
26.09.2014 13:57 GOSC.PL
Jeśli któryś z członków Platformy Obywatelskiej na serio myślał, że Ewa Kopacz jest „żelazną damą”, to teraz z pewnością nie ma już wątpliwości, że jest inaczej. Że niby nie będzie w stanie przeprowadzić żadnej radykalnej reformy? Nie, tego, całe szczęście działacze PO nie muszą się obawiać. Chodzi o to, że jeszcze sejm nie udzielił jej votum zaufania, a już przed opinią publiczną miękną jej kolana.
Donald Tusk potrafił być twardy. Pamiętacie Państwo jego reakcję na „aferę podsłuchową”? Najpierw milczał, a potem wszelką winę zrzucił na podsłuchujących. Odciął się co prawda od Sławomira Nowaka, który i tak już nie był do odratowania, ale gładko przeszedł do porządku dziennego nad deliktem konstytucyjnym popełnionym przez ministra spraw wewnętrznych i prezesa Narodowego Banku Polskiego. Wszystko jest w porządku, Polacy, to tylko ktoś wredny śmie próbować wysadzać wasz kochany rząd.
Tymczasem Ewa Kopacz robi coś zupełnie innego. Zamiast tłumaczyć nam, że Orlen potrzebuje poprawy wizerunku, a Maria Wasiak jako kobieta pół miliona złotych odprawy na nową fryzurę i ubrania (przecież jako minister infrastruktury nie będzie chodzić w tych samych spódnicach, co jako prezes zarządu PKP), pozwoliła mediom szargać dobre imię doradcy swojego poprzednika i koleżanki z rządu. I wyszło, że to one miały rację! Nie tak miało wyglądać spajanie Platformy, Pani Premier.
Stefan Sękowski