Konieczne jest „uderzenie ewangelizacyjne”, swego rodzaju „terapia wstrząsowa”, która pokaże młodym ludziom, że ślub kościelny to nie jest pułapka, którą na nich zastawia Kościół, ale brama do otwarcia się na nową rzeczywistość nadprzyrodzoną – mówią KAI eksperci, przygotowujący młodych do sakramentu małżeństwa.
Potrzeby i oczekiwania
Ks. Drąg zaznacza, że KODR próbuje koordynować działania w diecezjach, ale wiele zależy od ludzi tam odpowiedzialnych za formację narzeczonych. – Wielu księży nie widzi takiej potrzeby, by katechezy były prowadzone w pełnym wymiarze. W 1995 r. został wprowadzony do seminariów duchownych obowiązek praktycznych zajęć, które przygotowywałyby alumnów do pracy z narzeczonymi i rodzinami, ale ta praktyka też wygląda różnie – mówi dyrektor KODR. Ośrodek w ubiegłym roku organizował kampanię „Razem przy stole”, a w tym roku „Keep calm and don’t kocia łapa”, których celem była promocja wspólnego życia nie „na próbę”, ale „na poważnie” związanego sakramentalnym znakiem. Według dyrektora KODR ok. 90 proc. młodych w Polsce objętych jest katechezą przedślubną.
Na brak przygotowania kapłanów do owocnej pracy z rodzinami i narzeczonymi zwraca uwagę dr Jerzy Grzybowski. – Często obserwujemy lęk kapłanów przed pogłębianiem swojego przygotowania w tym kierunku. Nie ułatwia im tego obciążenie pracą, a ci, którzy chcą się zaangażować w to głębiej, mogą robić to tylko w czasie swojego urlopu, a nie obowiązków duszpasterskich – mówi. Według niego, jedną z kluczowych barier przygotowania młodych do sakramentu małżeństwa jest odwrócone rozumienie pojęcia odpowiedzialności przez nich. – Właśnie dlatego, że czują się odpowiedzialni, nie chcą brać ślubu, by nie zamykać drugiej stronie drogi, gdy się rozstaną – zaznacza dr Grzybowski.
Niewątpliwie z jego praktyki wynika, że zwiększył się w ostatnich latach lęk przed zawarciem małżeństwa u młodych ludzi spowodowany m.in. doświadczeniem rozpadu małżeństwa ich rodziców i dużą liczbą rozwodów w ogóle. W 2013 r. rozpadło się prawie 65 tys. małżeństw, jak podaje Centralne Stowarzyszenie Obrony Praw Ojca i Dziecka. Coraz modniejsze staje się uczczenie rozwodu tzw. „rozwodowym party”.
Lęk przed małżeństwem często zasłaniany jest powiedzeniem, że „papier” nie jest do niczego potrzebny. W pojęciu młodych ludzi ślub kościelny nie chroni ich przed rozwodem. - Nie bez winy jest tu też źle działający system polityki rodzinnej państwa, który chętniej wspiera samotnych rodziców – zwraca uwagę dr Grzybowski.
Jednak, wg niego, zasadniczo nie zmieniły się potrzeby i oczekiwania młodych narzeczonych. – Zarówno 30 lat temu, jak i dziś potrzebują oni dialogu, zmieniają się jedynie okoliczności – mówi. Podkreśla on ogromne znaczenie wyboru ciekawej metody, którą prowadzona jest katecheza przedmałżeńska, tak by odnosiła się do realnych problemów, a nie była wykładnią jedynie teorii.
- Wydaje się, zwłaszcza w świetle takich zjawisk społecznych, jak wzrost liczby konkubinatów, rozwodów, spadek liczby zawieranych małżeństw, że najbardziej potrzebna jest aktualnie formacja ludzi młodych, czyli trwający w czasie proces kształtowania świadomości osób nt. wartości i znaczenia małżeństwa i rodziny w życiu człowieka i życiu społecznym. Istotne jest budowanie świadomości sakramentalności małżeństwa jako naturalnego związku mężczyzny i kobiety tworzonego mocą miłości wyłącznej, wiernej, trwałej i płodnej, małżeństwa będącego ikoną Trójcy Świętej – mówi Walaszczyk.
Dr Grzybowski podkreśla, że konieczne jest wyeliminowanie z praktyki duszpasterskiej kilkugodzinnych kursów przedmałżeńskich. Nie chodzi jednak o wydłużanie przygotowania do małżeństwa, ale o jego jakość i odpowiednie metody pracy. – Konieczne jest „uderzenie ewangelizacyjne” swego rodzaju „terapia wstrząsowa”, która pokaże młodym ludziom, że ślub kościelny to nie jest pułapka, którą na nich zastawia Kościół, ale brama do otwarcia się na rzeczywistość nadprzyrodzoną. Potrzebne jest odejście od tradycyjnych konferencji, ale przestawienie się na pracę warsztatową, w której młodzi ludzie będą we dwoje rozmawiać ze sobą na dane tematy, w której coś przeżyją razem – mówi współzałożyciel Spotkań Małżeńskich.
Również według ks. Drąga kluczowe jest pogłębienie wiary podczas przygotowania do małżeństwa i wskazanie, że sakrament małżeństwa nie jest tylko pustym obrzędem. – Nie należy czekać, ale wychodzić do nich. Z moich doświadczeń wynika, że ludzie są w stanie zaakceptować pewne wymagania i chcą to zrobić, jeśli kapłan autentycznie prowadzi ich do Jezusa Chrystusa – mówi. - Wtedy Kościół będzie przyciągał Panem Jezusem, a nie indeksem, pieczątkami i kościelną biurokracją. Rozwój kursów przedmałżeńskich nie powinien iść w kierunku „śrubowania poziomu”, ale zmiany systemu – wtóruje dr Grzybowski. Za bardzo istotne wsparcie tych działań uznaje on oddolne powstawanie portali internetowych poświęconych małżeństwu i rodzinie. – Tradycyjna retoryka Kościoła ma ograniczonych odbiorców, ewangelizacja „na opłotkach” wymaga nowego języka i nowych metod pracy. Głównym źródłem zgłoszeń na spotkania prowadzone przez Ruch jest Internet i przekazywanie „dobrej nowiny” o tych rekolekcjach na zasadzie „ znajomi-znajomym”. Traktujemy to jako przejaw naszego wychodzenia „na opłotki” - mówi.
- Małżeństwo sakramentalne ma masę skutków dla życia człowieka. Wymaga podporządkowania swoich prywatnych celów etyce życia rodzinnego, dobru wspólnoty, którą się zakłada. W dzisiejszym świecie jest to trudne, bo dość naturalnie nacisk kładzie się na samorealizację, indywidualne szczęście, wolność, która jest dzisiaj rodzajem świętej krowy i dość bezrefleksyjnie uznaje się za dogmat, że nie może być naruszana przez nikogo – mówił w wywiadzie dla KAI o. Mirosław Pilśniak OP, duszpasterz rodzin. Według niego rolą duszpasterza jest zwrócić uwagę na odpowiedzialność każdego za budowanie małżeństwa i stworzenie sprzyjających warunków do podjęcia dobrej decyzji. - Ważny jest także klimat społeczny: obiegowych opinii i ocen spraw. Czy wspieramy i szanujemy trwałe małżeństwa, zmagania małżonków w chwilach kryzysu? Czy raczej lansujemy postawę – jak jest trudno, to ułóż sobie życie gdzie indziej – mówił dominikanin.