Sąd Najwyższy oddalił w środę skargę kasacyjną sikha, który pozwał Straż Graniczną o naruszenie dóbr osobistych przez nakazywanie zdjęcia turbanu podczas kontroli na Okęciu. Sądy pierwszej instancji i apelacyjny odmówiły uwzględnienia pozwu.
W uzasadnieniu decyzji sędzia sprawozdawca Krzysztof Pietrzykowski podkreślił, że kontrola bezpieczeństwa na lotnisku zawsze wiąże się z naruszeniem dóbr osobistych. "Nawet fakt przejścia przez bramkę do wykrywania metali wiąże się z dolegliwościami dla każdego, a co dopiero kontrola manualna czy osobista. Jednak każdy pasażer - bez względu na swoje pochodzenie, narodowość, czy religię - musi się liczyć z taką ewentualnością" - mówił.
Jak dodał, współczesne standardy są takie, że dobra osobiste pasażerów muszą ustąpić przed względami bezpieczeństwa, które państwo musi zapewnić obywatelom. "Takie naruszenia dóbr osobistych musimy ocenić jako nieprowadzące do odpowiedzialności" - powiedział. "Ta odpowiedzialność oczywiście nie jest wykluczona, ale wtedy, gdy zostanie naruszona zasada proporcjonalności" - dodał.
SN ocenił, że być może skargi kasacyjnej nie byłoby, gdyby nie ułomność uzasadnienia orzeczenia apelacyjnego. "Paradoksalnie zarzuty skargi kasacyjnej są częściowo trafne" - zaznaczył sędzia Pietrzykowski. Chodzi m.in. o wątek dotyczący oceny proporcjonalności działania funkcjonariuszy publicznych - czy zastosowane wobec sikha działania były adekwatne do celu. Sąd apelacyjny w uzasadnieniu zapisał, że nie należy to do zakresu orzekania sądu powszechnego, choć w innym miejscu w istocie dokonał oceny działań funkcjonariuszy, z zachowaniem zasady proporcjonalności. "Zgadzamy się w składzie orzekającym, że lepiej, aby w uzasadnieniu tego wątku w ogóle nie było" - ocenił.
Brytyjczyk pochodzenia hinduskiego Shaminder Puri skarżył działania funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy kilkakrotnie żądali od niego zdjęcia turbanu podczas kontroli bezpieczeństwa na warszawskim lotnisku. Praktykujący sikhowie uznają zdjęcie turbanu za zniewagę, bo jego noszenie nakazuje religia, a nie jest to zwykłe nakrycie głowy. W pozwie żądał od SG przeprosin w prasie, 30 tys. zł na cel charytatywny, a także domagał się sądowego zakazu takich praktyk. W jego ocenie dla zapewnienia bezpieczeństwa pasażerów nie jest konieczne zdejmowanie turbanu, co narusza jego wyznanie i kulturę.
Sąd pierwszej instancji w 2011 r. oddalił powództwo. Sąd przyznał, że nakaz ściągnięcia turbanu do kontroli narusza dobra osobiste sikha - takie jak godność i wolność religijna. Zaznaczył jednak, że dzieje się to w ramach prawa, które nakazuje takie formy kontroli. W apelacji Puri również przegrał - sąd utrzymał w lutym 2013 r. pierwsze orzeczenie.
Podczas obu spraw reprezentująca Straż Graniczną prokuratoria Skarbu Państwa podnosiła, że turban jest dobrym miejscem, żeby ukryć w nim i wnieść na pokład samolotu np. nóż kompozytowy i dlatego kontrole manualne są zasadne. Również podczas środowej sprawy przed Sądem Najwyższym mec. Magdalena Kowalczuk podkreślała, że Straż Graniczna oferowała możliwość zdjęcia turbanu w odosobnieniu i traktowała sikha z szacunkiem.
Kowalczuk po wyroku powiedziała, że Sąd Najwyższy ocenił faktyczne okoliczności sprawy, które nie dały argumentów, że doszło do nadużycia ze strony funkcjonariuszy SG. "Funkcjonariusze zachowywali się w sposób właściwy i odpowiedni, a ich działania były podyktowane tylko i wyłącznie potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa publicznego, a nie nękaniem, czy szykanowaniem - to dziś powiedział Sąd Najwyższy" - zaznaczyła.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka objęła przypadek sikha Programem Spraw Precedensowych. Po wyroku Adam Bodnar z Fundacji powiedział, że mimo, iż z pokorą przyjmuje decyzję SN, to sprawa najprawdopodobniej zostanie skierowana do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
"To, co nas nie przekonuje, to uzasadnienie ze strony Sądu Najwyższego - dość ogólne i rozważające kwestię zdjęcia turbanu tylko w kategoriach bezpieczeństwa. SN nie odniósł się do kwestii argumentów religijnych, które się z tym wiążą" - ocenił Bodnar.