– Jeśli choroba dzieci ma doprowadzić nas do zbawienia lub posłużyć w dobrym celu, przyjmujemy ją bez szemrania – mówi Małgorzata Czech.
Kiedy dowiedzieli się o chorobie córki, nie złorzeczyli, nie buntowali się, ale przyjęli wolę Boga z pokorą. Wieść o chorobie syna powaliła ich z nóg, ale zamiast zadawać pytanie „dlaczego?”, dołożyli wszelkich starań, by umożliwić swoim pociechom normalny rozwój. Dziś, gdy są w wielkiej potrzebie, przekonują się, że otacza ich mnóstwo ludzi o wielkim i hojnym sercu. Na procesor mowy, który umożliwia Mai słyszenie i porozumiewanie się z otoczeniem, zbierają pieniądze setki ludzi w wieku od kilkunastu do kilkudziesięciu lat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Monika Augustyniak