Okno, które otworzyło się dla rozszerzenia UE, właśnie się zamyka.
16.09.2014 09:51 GOSC.PL
Pamiętają Państwo Güntera Verheugena? Niemiecki polityk, znany nam bardziej jako unijny komisarz ds. rozszerzenia, w pamiętnym czasie negocjacji przed wstąpieniem do Unii Europejskiej powiedział w 2002 roku: „Istnieje wyraźne niebezpieczeństwo, że okno, które otworzyło się dla rozszerzenia UE, właśnie się zamyka”. Słowa te padły na dwa lata przed rozszerzeniem UE o 10 krajów, w tym Polskę. Wówczas taka opinia nie mieściła się w ramach poprawności politycznej: mówiło się raczej oficjalnie, że to dopiero początek wielkiego rozszerzania, a w kolejce stały już i ustawiały się kolejne kraje.
Tymczasem odważne na tamten czas słowa komisarza ds. rozszerzenia okazują się prorocze dzisiaj. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że w nowej Komisji Europejskiej nie będzie już... komisarza ds. rozszerzenia. Po raz pierwszy od ponad 20 lat. To oczywiście nie żaden przypadek, żadne przeoczenie. To świadoma decyzja nowego szefa Komisji, Jeana Claude-Junckera, mającego w tym poparcie dużej części przywódców unijnych. Na razie głośno zaprotestował tylko szef szwedzkiej dyplomacji: „To byłby bardzo zły sygnał” – tak Carl Bildt, jeden z architektów Partnerstwa Wschodniego, skomentował informacje o planowanej „kasacji” stanowiska komisarza ds. rozszerzenia. Nic dziwnego, Partnerstwo Wschodnie było przecież projektem, który miał na celu zbliżenie polityczne i gospodarcze z krajami b. ZSRR, w perspektywie brano pod uwagę również ich stowarzyszenie, a w końcu także pełną integrację z Unią. Naturalnie był to jeden z powodów rosnących napięć z Rosją, która podejmowała bardziej lub mniej skuteczne próby odciągnięcia krajów Partnerstwa od romansu z Unią. Wojna na Ukrainie jest najbardziej krwawym przejawem tego procesu zatrzymywania przez Moskwę postsowieckich społeczeństw przy sobie.
Likwidacja stanowiska komisarza ds. rozszerzenia może być interpretowana zatem również jako jeden z przejawów uległości Unii wobec Kremla. Najlepszym dowodem na to jest decyzja o odsunięciu realizacji umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą w zakresie strefy wolnego handlu na koniec 2015 roku. Co przy dynamice rozwoju sytuacji na wschodzie Ukrainy oznacza de facto odłożenie tego na świętego nigdy. Decyzja zresztą zapadła po spotkaniu komisarza ds. handlu z dyplomatami ukraińskim i... rosyjskim.
Pytanie jednak, co z całą resztą „poczekalni”, czyli krajami, które są bardziej lub mniej, ale jednak zaawansowane w negocjacjach członkowskich z Unią lub podpisały umowy stowarzyszeniowe. Co zatem z Serbią, Mołdawią, Gruzją i wieloma innymi państwami? Kasacja stanowiska komisarza ds. rozszerzenia jest również sygnałem dla nich: poczekalnia do Unii może przeciągać się w nieskończoność. Sami też chyba czujemy, że polityczny optymizm przełomu XX i XXI wieku pod hasłem „cała Europa będzie zjednoczona” – coraz bardziej ustępuje pesymizmowi i zwyczajnemu strachowi przed wojną. Trzeba to jasno powiedzieć – bez cienia satysfakcji: integracja europejska jest passé.
Jacek Dziedzina