Bywało z nimi różnie. Ale gdy patrzy się na ich historię, widać działanie Boga, który nie zostawia człowieka, jeśli ten szuka u Niego ratunku. Dzisiaj tworzą szczęśliwą rodzinę. Mają piękne pragnienia i mówią wprost, że razem chcą być święci.
Kilka lat minęło, zanim przejrzałem na oczy i zrozumiałem, że Pan Bóg dał mi drugą szansę. A poprzez Cenacolo podarował piękniejsze życie niż to, które sam mógłbym sobie wymarzyć – mówi 27-letni Szymon Trzeciński. Do wspólnoty, która powstała w lipcu 1983 r. z inspiracji siostry Elwiry Petrozzi, trafił, mając 18 lat. Jak sam mówi, narkotyki były wówczas całym jego światem.
Cenacolo, czyli Wieczernik. Na ich stronie internetowej możemy przeczytać, że „na wszystkich, którzy kołaczą do drzwi Wspólnoty, oczekuje propozycja prostego, rodzinnego stylu życia, odkrycie pracy jako daru, prawdziwej przyjaźni oraz wiary w Słowo Boże, które stało się ciałem Jezusa Chrystusa, zmarłego i zmartwychwstałego dla nas”. Szymon opierał się i buntował, ale w pewnym momencie przyjął propozycję. Spotkałem go uczestniczącego razem z żoną i dziećmi w rekolekcjach Ruchu Światło–Życie. Uderzała od nich chrześcijańska radość. Poznali się, bo ludzie związani z Cenacolo skontaktowali Szymona z ojcem Marty, czyli jego żony.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Mariusz Majewski