W teologii dla opisania obecności Boga w relacji do stworzonego świata istnieją dwa techniczne terminy.
Pierwszy to immanencja, a drugi transcendencja. Oba opisują obecność Boga i oba są prawdziwe, choć zdają się siebie wykluczać. Ten pierwszy akcentuje obecność i bliskość Boga w stworzonym świecie. Można by rzec, że jego podporą jest pierwsza część czytanego Izajaszowego tekstu: „Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko”. Natomiast transcendencja podkreśla przekraczanie przez Boga tego, co naturalne i doczesne. A tutaj prorok ogłasza Boże orędzie: „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami, mówi Pan. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi”.
W tym wszystkim Bóg i tylko On w swej wszechmocy i nieskończoności potrafi pogodzić tę logiczną sprzeczność. On chce schodzić do człowieka, objawia siebie i swój zbawczy plan – i to jest Jego immanencja, a jednocześnie pozostaje nieskończony, odwieczny i doskonały – bo jest transcendentny. Czy jest to próba opisywania Boga, którą zostawiamy jedynie zawodowym teologom i ich zawiłym dociekaniom, czy jakoś to się ma do naszej religijności?
Obie formy opisywania obecności Boga dają się odnieść do czterech form naszej modlitwy. Gdy dziękujemy za Jego zbawcze dzieło i za wszelkie dobro, jakiego doświadczamy w naszym życiu, czymś zrozumiałym jest Boża immanencja. A gdy stajemy w postawie uwielbienia dla Jego wielkości, otwiera się cała przestrzeń transcendencji, której chcemy być uczestnikami w niebie.
A co z modlitwą, w której prosimy i przepraszamy? Zdaje się, że w tych modlitwach immanencja stapia się z transcendencją. On w swej wszechmocy ma dla każdego z nas swój plan zbawienia. Prowadzi każdego z nas i pozwala się znaleźć. Jest blisko nie tylko wtedy, gdy Go szukamy, gdy prosimy o wiele spraw, ale także wtedy, gdy jesteśmy ową zagubioną owcą z Jezusowej przypowieści, dla której znalezienia nie tylko zostawił całe stado, ale dla której porzucił swą wszechmoc i pozwolił się przybić do krzyża.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Zbigniew Niemirski