Polscy siatkarze wygrali w Łodzi z Iranem 3:2 w spotkaniu drugiej rundy mistrzostw świata, marnując w trzecim secie dwie piłki meczowe. Gdyby wykorzystali jedną z nich, zapewniliby sobie awans do czołowej szóstki turnieju. Pewni go są już z kolei Francuzi.
Polacy bardzo dobrze zaczęli pojedynek z Iranem, ale w trzeciej partii nie byli w stanie dokończyć dzieła. Stracona szansa na zapewnienie sobie już w sobotę awansu to niejedyny problem gospodarzy przed niedzielną, ostatnią kolejką drugiej fazy zmagań. W końcówce trzeciego seta biało-czerwoni stracili dobrze spisującego się w tym turnieju Michała Winiarskiego. Kapitan zespołu opuścił boisko z powodu kontuzji pleców i już nie wrócił do gry.
Nadzieję w serca kibiców wlał Krzysztof Ignaczak, który na swoim blogu poinformował, że stan 31-letniego przyjmującego nie jest tak groźny, jak się początkowo obawiano.
"Spięte plecy. Dostał zastrzyk rozluźniający. Zobaczymy jutro. Trzymamy kciuki, żeby szybko postawił go sztab medyczny na nogi. Sam zainteresowany mówi, że nie jest najgorzej" - napisał na swoim blogu libero reprezentacji Polski.
Bardziej ostrożny na pomeczowej konferencji był trener biało-czerwonych Stephane Antiga.
"Mam mieszane uczucia po tym spotkaniu. Z jednej strony cieszy zwycięstwo, z drugiej trzeba pamiętać o tym, że mogliśmy ten mecz skończyć wcześniej. Jeżeli chodzi o Michała, to jeszcze nic na pewno nie wiemy oprócz tego, że ma problem z plecami. Zostaną przeprowadzone wszystkie niezbędne badania lekarskie, po których będziemy wiedzieli dokładnie, jaki to uraz. Trzeba mieć jednak świadomość tego, że takie problemy mogą potrwać dłużej" - zaznaczył trener.
Marcin Możdżonek (środkowy reprezentacji Polski): "To był dobry, ciekawy mecz, obfitujący w zwroty akcji, pełen dramaturgii, dobrych siatkarskich akcji i twardej gry. Nawet jak już prowadziliśmy, po fenomenalnej naszej grze w dwóch pierwszych setach, Irańczycy to wszystko wytrzymali. Odrodzili się w kolejnej partii, a dodatkowo kontuzja Michała Winiarskiego podcięła nam skrzydła. Czwarty set już był słabszy w naszym wykonaniu, a rywale się rozpędzili. Nie mogliśmy nic zrobić. W tie-breaku była już wojna nerwów i dużo dyskusji z sędziami.
- Uważam, że świadomość tego, iż wygraliśmy to spotkanie, daje nam więcej niż same dwa punkty. Blokiem graliśmy w kratkę. Rozgrywający Saeid Marouf jest chyba w tej chwili najlepszy na świecie. Bardzo trudno go odczytać, nie kieruje się schematami. W każdym meczu gra inaczej, dużo widzi i wielką sztuką jest odczytać jego zamiary.
Paweł Zatorski (libero reprezentacji Polski): "Zafundowaliśmy kibicom, ale i sobie, huśtawkę nastrojów. To jeden z najtrudniejszych meczów w naszym życiu. Szacunek dla Iranu, bo pokazali, że mają +jaja+. W trzecim secie, już przed kontuzją Michała Winiarskiego, uciekło nam kilka punktów, ale to wydarzenie było tylko dopełnieniem kryzysu. Siatkówka jest taką grą, że niewiele czasami brakuje, by nagle wszystko się odwróciło i to było widać w tym meczu.
- Widzieliśmy też, że Irańczycy nie pękają. Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwe spotkanie i tak też się stało. Podjęli walkę w momencie, gdy już mieli beznadziejną sytuację. Mogliśmy tylko śmiać się do siebie, że dopuściliśmy do takiej sytuacji. Ani my, ani rywale nie zwątpiliśmy do końca i dlatego była taka walka.
Adel Gholami (środkowy reprezentacji Iranu): "To był bardzo trudny mecz. Gdy w polskiej drużynie kontuzji doznał Michał Winiarski, gra gospodarzy się załamała. Wykorzystaliśmy to i podjęliśmy jeszcze walkę. W ostatnim secie niestety nie ustrzegliśmy się własnych błędów i przegraliśmy. Teraz musimy przede wszystkim odpocząć, bo to było wyczerpujące spotkanie".
Dwa wygrane dziś sety bezwarunkowo zapewnią polskim siatkarzom awans do 3. rundy mistrzostw świata. O godz. 20.25 w Łodzi zmierzą się oni z Francją, która ma już zapewnione miejsce w najlepszej szóstce turnieju. Zagrozić biało-czerwonym mogą jeszcze USA i Iran.
Mało prawdopodobne wydaje się, by Amerykanie i Persowie "pomogli" Polakom. W niedzielę zmierzą się bowiem z rywalami, którzy nie są w najwyższej formie i żegnają się z turniejem. USA podejmie w Bydgoszczy Argentynę, a Iran spotka się w Łodzi z Serbią.
Zakładając, że ekipy z Ameryki Płn. i Bliskiego Wschodu zwyciężą za trzy punkty, Polacy będą musieli wygrać przynajmniej dwa sety z "Trójkolorowymi". Nie jest to łatwe zadanie, bo podopieczni Laurenta Tillie są w znakomitej dyspozycji i nie zamierzają spocząć na laurach. Zwłaszcza że wygrana da im pierwsze miejsce w tabeli.
Jest to o tyle ważne, że w losowaniu w 3. rundzie jest się wówczas rozstawionym i unika się konfrontacji z najlepszą drużyną grupy F, czyli z obrońcami tytułu Brazylijczykami lub mistrzami olimpijskimi Rosjanami.
Te dwie ekipy zmierzą się ze sobą w Katowicach i - jak mówi wielu ekspertów - będzie to przedwczesny finał. Co nie znaczy, że nie będą mogli się jeszcze spotkać w meczu o złoto.