Druga część „Dzienniczka” św. Faustyny na płycie będzie dodatkiem do kolejnego numeru „Gościa Niedzielnego”.
Co ponadto? Oto fragmenty niektórych tekstów:
Więcej niż znak [ks. Tomasz Jaklewicz]
Współczesna sztuka także szuka sposobów ukazania tajemnicy krzyża. Tylko jeden przykład. William Congdon (1912–1998) był artystą należącym do nowojorskiego ruchu „action painting”. Jego obrazy, które tworzył w latach 50. XX w., wyrażały niepokój i chaos współczesności. Artysta w wieku 47 lat nawrócił się, przyjął chrzest, przyjaźnił się z ks. Luigim Giusanim, założycielem ruchu „Komunia i wyzwolenie”. Tematowi ukrzyżowania artysta poświęcił prawie 200 dzieł. „Spotkanie z Chrystusem po 1959 r. pozwala mi odkryć, że Jego dramat na krzyżu jest również moim” – wyznał. „W Ukrzyżowanym spotkane ciało jest moim własnym ciałem, bolejącym nad grzechem, ciałem tak przenikniętym bólem, iż nie da się już odróżnić ciała od cierpienia”.
Znowu będzie wojna? [Wojciech Wencel]
Niedawno w „Gazecie Polskiej Codziennie” ukazał się ważny tekst Wandy Zwinogrodzkiej o arogancji dzisiejszych zarządców Europy, którzy uwierzyli, że hedonistyczna, uwolniona od „chrześcijańskich przesądów” kultura jest obiektywną wartością dla całej ludzkości. Twórcy „nowego wspaniałego świata” nie rozumieją, dlaczego „Putin ostrzeliwuje Donieck, skoro może bogacić się na handlu z Zachodem i stopniowo adaptować do tamtejszych standardów”. Dziwią się żyjącym w Londynie czy Paryżu dżihadystom, którzy chcą zbrojnie wspierać Państwo Islamskie, zamiast korzystać z uroków liberalnej demokracji. Nie dostrzegają, że oferując wyłącznie nowe technologie, zdrowe jedzenie i redukcjonistyczne ideologie w rodzaju ekologii, europejska kultura ignoruje naturalną ludzką tęsknotę do Boga, poświęcenia dla idei i przekraczania śmierci. Nic dziwnego, że nasz kontynent jest dziś zupełnie bezbronny wobec wojującego islamu czy „wynaturzonej namiastki religii”, czyli rosyjskiego imperializmu. Niestety to wszystko prawda. Europa, która wyzionęła ducha, nie jest w stanie dłużej trwać w obecnym kształcie. Jeśli z politycznego punktu widzenia istnieją pewne szanse na zażegnanie globalnego konfliktu, to spojrzenie w perspektywie cywilizacyjnej nie pozostawia złudzeń. Wojna wydaje się nieunikniona i tylko miłosierny Bóg może nas przed nią uchronić.
Nowa rola Donalda Tuska [Piotr Legutko]
Wiele wskazuje więc na to, że Donald Tusk właśnie pali mosty łączące go z „interesem narodowym” (co dał do zrozumienia już w pierwszych komentarzach po wyborze) i zaczyna samodzielną karierę na scenie europejskiego teatru polityki. Będzie musiał jedynie zaakceptować fakt, że po 7 latach rządzenia pozostanie mu firmowanie decyzji podejmowanych przez innych. Ciekawe, jak się w tym odnajdzie, zwłaszcza w sytuacji, gdy realna władza wyraźnie przesuwa się z Brukseli nie tylko do stolic najsilniejszych państw, ale i ciał nie zawsze formalnych, takich jak Grupa Frankfurcka, składająca się z polityków i bankierów.
Kompetencje premiera [Bogumił Łoziński]
Listopad 2007 roku. 10 dni po zaprzysiężeniu rządu Donalda Tuska dziennikarka pyta nową minister zdrowia Ewę Kopacz o kwestie zapłodnienia in vitro. Ta zapowiada, że metoda ta będzie finansowana z budżetu państwa i deklaruje, że w najbliższym czasie powstanie ustawa, która określi ramy prawne in vitro. Premier jest zaskoczony, bo sprawa nie była z nim uzgadniana, ale nie może na początku urzędowania krytykować ministra i pomysł popiera. Ustawy nie ma do dziś, a finansowanie, obchodząc prawo, wprowadził jej następca dopiero 5 lat później. Ta sprawa ujawnia kilka typowych cech Ewy Kopacz jako polityka: składanie obietnic bez pokrycia, merytoryczne nieprzygotowanie czy opowiadanie się w kwestiach światopoglądowych po stronie lewicy, mimo że deklaruje się jako katoliczka.
jdud