Gdy opowiadam o rzeczywistościach, których nie przetrawiłem (czytaj: nie zostałem przez nie przeczołgany), narażam się na bolesny sprawdzian.
10.09.2014 08:51 GOSC.PL
Słuchałem kiedyś świetnych rekolekcji znanego, rozchwytywanego kaznodziei. Ostre jak miecz Słowo plus rubaszne wstawki. Po tygodniu ze zdumieniem zauważyłem, że kapłan ten zacytował niemal w całości książkę biskupa Grzegorza Rysia. Można? Można. Sam nieustannie żongluję cytatami.
Słuchający mnie nie mają pojęcia, ile w mojej gadaninie jest Ziółka, ile Pelanowskiego, a ile trapisty Michała Zioło. Po latach i setkach spotkań widzę jednak wyraźnie, że gdy opowiadam o rzeczywistościach, które nie były moim doświadczeniem, których nie przetrawiłem (czytaj: nie zostałem przez nie przeczołgany), narażam się na bolesny sprawdzian. Tak to u mnie działa. Bóg (jest Prawdą!) weryfikuje to, o czym opowiadam.
Jestem mocny w gębie, wiem o tym. Gdy jednak późnej doświadczam rzeczy, o których opowiadałem, kwiczę, szarpię się i naprawdę nie wychodzę z tych prób zwycięsko.
„Dam ci Honziku jedną radę – odpowiedział dziadek - lepiej się posrać po swojemu niż wedle cudzych wskazówek” . To mój ulubiony cytat z czeskiego filmu „Młode wino”.
„To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce..." – rozpoczyna swój list Jan. A Łukasz w Dziejach Apostolskich przypomina: „Nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli” (4,20)
Co to znaczy? Opowiadajmy o swoim doświadczeniu. O Jezusie, który przyszedł do nas. Nawet jeśli nie widzieliśmy wskrzeszeń czy spektakularnych rozmnożeń chleba.
Nie przyjdzie do mnie tak, jak zapukał w Płocku do Faustyny, czy w San Giovanni Rotondo do o. Pio. Przyjdzie inaczej. Rabini pisali, że Najwyższy przedstawiał się jako „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, bo do każdego z nich przychodził inaczej”. Nie stosował internetowego skrótu Ctrl+C, Ctrl+V. Dekalog rozpoczyna przecież od słów: „Jam jest Pan Bóg twój”. Twój!
Marcin Jakimowicz