Ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc przez swą wytrwałość.
Moje serce czasem jest drogą, czasem skałą, czasem cierniem. I nie jestem pewny, czy żyzną glebą bywa kiedykolwiek. Wychodząc kiedyś z Eucharystii, zostałem zatrzymany przez pewną panią. Zapytała, o czym była Ewangelia. Zacząłem grzebać w pamięci. Nie pamiętałem. Byłem na niejednych rekolekcjach. Z każdych z nich wracałem duchowo uskrzydlony. A jednak poza wspomnieniami nie pozostało z tego nic. Doczesność absorbuje moje serce i ciało wystarczająco mocno, by modlitwa (o ile jest) stała się jakimś „ochłapem” rzuconym Bogu, by lektura Pisma Świętego (o ile jest) była zaledwie małym dodatkiem do studiowania Facebooka, by uczestnictwo w sakramentach (o ile jest) sprowadzało się do „zaliczania” pewnych religijnych czynności. Pozostaje modlitwa. Panie, uczyń moje serce żyzną glebą, by moje życie wydało dobry owoc i by miało sens.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szewczyk