Przewrót, którego nie było

Wojskowe przewroty, niegdyś najczęstsza i najskuteczniejsza metoda wymiany elit władzy w Afryce, całkowicie wyszły z mody. Ostatnio zawiodła w górzystym królestwie Lesotho.

W środku nocy 30 sierpnia mieszkańców ćwierćmilionowego Maseru, stolicy liczącego 2 mln ludności królestwa Lesotho, obudziły karabinowe serie. Kiedy wyrwany ze snu premier Thomas Thabane z okien swojej rezydencji dojrzał zajeżdżających pod bramę żołnierzy, niewiele myśląc uciekł do leżącego tuż za granicą południowoafrykańskiego miasteczka Ladybrand. Stamtąd zaalarmował rząd w Pretorii, że żołnierze, którzy powinni mu służyć, chcą mu odebrać władzę, a być może i życie.

Premier Thabane rządzi od ostatnich wyborów w maju 2012 roku. Nie wygrał ich co prawda, ale namówił przywódców innych pokonanych partii, by zawiązali koalicję i odebrali władzę zwycięzcy elekcji, rządzącemu od 14 lat premierowi Pakalicie Mosisilemu.

W ostatnich miesiącach sklecona pospiesznie koalicja zaczęła się jednak kruszyć. Wiosną wicepremier Mothejoa Metsing zaczął mówić, że chętnie zdradzi rządzącą koalicję i zawiąże nową z byłym premierem Mosisilim, który ma najwięcej posłów w parlamencie. W marcu inny członek rządzącej koalicji Jeremane Ramathebane złożył w parlamencie wniosek o wiosek nieufności wobec premiera Thabane.

Ten nie zamierzał czekać i w czerwcu, w przeddzień głosowania nad wnioskiem, zawiesił parlament na dziewięć miesięcy. Metsing, pozostając wicepremierem, stanął na czele przeciwników premiera i wzywał ich do ulicznych demonstracji, by wymusić przywrócenie parlamentu. Już wtedy premier Thabane wydzwaniał do Pretorii o przysłanie mu wojskowego wsparcia. Twierdził, że choć może być pewny podległej mu policji, to wojsko jest wierne Metsingowi. W przeddzień zapowiedzianych przez Metsinga na 1 września ulicznych demonstracji w Maseru, Thabane zdymisjonował dowódcę armii, generała Kennedy'ego Tlalego Kamolego. Miał więc powody do niepokoju, gdy nazajutrz o świcie ujrzał przed swoją bramą żołnierzy.

Kamoli przyznał, że wysłał wojsko do miasta, by odebrało broń policjantom, ponieważ doniesiono mu, iż na rozkaz premiera zamierzali rozdać karabiny podległym mu bojówkarzom, a ci krwawo mieli rozpędzić zwolenników Metsinga. Generał dodał też, że nic mu nie wiadomo, by został zdymisjonowany. Metsing ogłosił za to, że skoro premier wyjechał z kraju, on - jako jego prawowity zastępca - przejmuje władzę w państwie.

Thabane, bezpieczny w Republice Południowej Afryki, skarżył się, że padł ofiarą zbrojnego przewrotu i domagał się interwencji sąsiadów. Po latach 70. i 80., gdy zamachy stanu były w niej powszechne (w samym Lesotho doszło do dwóch), w ostatnich latach, przeszedłszy na demokrację Afryka zgodnie i konsekwentnie występuje przeciwko wszelkim uzurpatorom i zamachowcom. W 2012 roku odmówiła uznania zbrojnego przejęcia władzy i zmusiła do kapitulacji przywódcę przewrotu w Mali, a w roku 2013 w Republice Środkowoafrykańskiej.

Zamachowcy z Lesotho także nie mogli liczyć na pobłażliwość, tym bardziej, że skargom obalonego Thabane uwierzyli nie tylko przywódcy RPA i całej Południowoafrykańskiej Wspólnoty Rozwoju (SADC), ale także Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, ONZ, a nawet USA. Zamachowcy najpierw próbowali przekonywać, że do żadnego przewrotu w ogóle nie doszło. Zbuntowany generał Kamoli oznajmił, że kiedy już jego żołnierze zapobiegli rozlewowi krwi, skierował ich z powrotem do koszar. Wicepremier Metsing zapewniał zaś, że przejął władzę tylko na czas nieobecności premiera, by nie dopuścić do niebezpiecznego bezkrólewia.

Adresatem tłumaczeń były władze RPA, regionalnego mocarstwa i gospodarczej potęgi, a także odbiorcy jedynych skarbów, jakie posiada Lesotho - wody z górskich strumieni i siły roboczej, co czyni królestwo całkowicie zależnym od bogatego sąsiada.

Jednak Afryka, a szczególne RPA, z równą niechęcią odnosi się do wojskowych przewrotów jak i do pomysłów zbrojnych interwencji u sąsiadów. Południowoafrykańskie wojska już raz interweniowały w Lesotho, gdy w 1998 roku doszło tam do politycznej awantury i rozruchów. Inwazja zakończyła się krwawą jatką, w której zginęło prawie 100 osób.

Prezydent RPA Jacob Zuma odmówił Thabane wsparcia wojskowego, ale zmusił zamachowców do odwrotu. Zgodnie z podyktowaną politykom ugodą, miejscowe wojsko i Metsing pozwolili Thabane wrócić do kraju, a ten obiecał przywrócić zawieszony parlament.

Wszystko wskazuje na to, że awantura w Lesotho zakończy się zgodnie z przysłowiem, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Politycy z Lesotho od lat znani są z pazerności na władzę, kłótliwości i niedbałości o los obywateli. Wzywani do Pretorii obiecują wszystko, czego żądają od nich potężni sąsiedzi, jednak po powrocie do Maseru wracają do starych waśni. Pierwszą rzeczą, jaką zajmie się odwieszony przez Thabanego parlament, będzie odsunięcie go od władzy. Przypadnie ona jednak nie jego wrogowi Metsingowi, przywódcy niedoszłego przewrotu, lecz temu, któremu przed dwoma laty wspólnie ją odebrali - byłemu premierowi Mosisilemu, mającemu w parlamencie najwięcej posłów i głosów.

 

 

« 1 »

Wojciech Jagielski