Przy granicy rosyjsko-estońskiej stacjonuje 5 razy więcej rosyjskich żołnierzy niż liczą Siły Zbrojne Estonii. Nic dziwnego, że na wieść o przysłaniu kilku amerykańskich samolotów Rosja czuje się zagrożona.
04.09.2014 14:00 GOSC.PL
Rosyjski analityk Aleksiej Pilko wyraził ostatnio oburzenie pomysłem wysłania do Estonii dodatkowych kilku samolotów amerykańskich. Jego zdaniem zapowiedź USA można porównać tylko do rozmieszczenia przez ZSRR rakiet balistycznych na Kubie w 1962 roku. W podobnym duchu wypowiadają się czołowi kremlowscy politycy oskarżając NATO o eskalację napięcia.
Powszechnie przecież wiadomo, że Rosja broni pokoju i chce jedynie uchronić świat przed agresywnym imperializmem Zachodu. To źli Amerykanie i ich sojusznicy bezczelnie prowokują spokojnego i mądrego prezydenta Putina. Dowodem na to jest plan kolejnego wzmocnienia natowskich wojsk na terenie Estonii o kilka samolotów bojowych.
Warto zatem porównać siły prowokatora jakim jest NATO z obecnymi w pobliżu rosyjsko-estońskiej granicy siłami Władimira – Obrońcy Pokoju – Putina. Zestawienie jednych i drugich sporządził Grzegorz Kuczyński dla stacji TVN24. Przyjrzyjmy się bliżej tym statystykom:
Estońskie Siły Zbrojne liczą ok. 3,8 tys. żołnierzy w tym 300 w siłach morskich i 200 w siłach powietrznych. Siły morskie dysponują 1 fregatą oraz kilkoma łodziami patrolowymi i trałowcami. Siły powietrzne nie posiadają ani jednego samolotu bojowego. Tyle.
Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej stacjonujące w bezpośrednim sąsiedztwie granicy z Estonią to m.in.:
W jednostkach desantowych, specnazie i Brygadzie Zmotoryzowanej spod Kamienki wprowadzono stan stałej gotowości bojowej. Rosjanie od dłuższego czasu ćwiczą w okolicy manewry desantu na szeroką skalę, a w ostatnich latach Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej kilkakrotnie ćwiczyły operacje odcięcia Litwy, Łotwy i Estonii od Polski i pozostałych państw członkowskich NATO.
To wszystko oczywiście dla zachowania pokoju na rosyjskich granicach. Putin jak widać dwoi się i troi, żeby wszystkim żyło się lepiej, a NATO zamiast docenić te starania bezczelnie prowokuje chcąc ulokować w Estonii kilka dodatkowych samolotów.
Wojciech Teister