We Włoszech mnożą się protesty przeciwko organizacji trzydniowego hinduskiego wesela, które z ogromnym rozmachem odbędzie się w Apulii. Państwo młodzi pojadą do ślubu na słoniach, zaśpiewa Shakira. Ale oburzenie rodzi co innego. To z Apulii pochodzą bowiem dwaj włoscy żołnierze piechoty morskiej, od ponad dwóch lat przetrzymywani w Indiach.
W miejscowości Fasano w krainie Salento w dniach od 4 do 6 września z udziałem 800 osób odbędą się uroczystości zaślubin córki magnata finansowego z Indii Pramoda Agarwala, Ritiki, z milionerem również z tego kraju. Państwo młodzi mają pojechać do ślubu w gaju oliwnym na słoniach, stąpających po płatkach kwiatów. Ceremonia - przygotowana przez Marco Balich, producenta największych widowisk na świecie, a także np. karnawału w Wenecji - kosztować będzie 10 milionów euro. W jej trakcie ma zaśpiewać kolumbijska piosenkarka Shakira. Na ślub i przyjęcia weselne zaproszono przedstawicieli lokalnych władz, którzy już zapowiedzieli liczne ograniczenia w ruchu i zamknięcie dróg w okolicy.
Jednak nie to budzi największy protest mieszkańców okolic miasta Brindisi, gdzie odbędzie się to widowiskowe hinduskie wesele. Dołączyły do nich tysiące Włochów z całego kraju, którzy nie zgadzają się na to, aby uroczystość odbyła się w rodzinnych stronach żołnierzy włoskiej piechoty morskiej, Salvatore Girone i Massimiliano Latorre. Od ponad dwóch lat czekają oni w Indiach na proces w sprawie zabójstwa dwóch tamtejszych rybaków. Mężczyźni, pełniący na włoskim tankowcu służbę jako ochrona przed atakami piratów, otworzyli ogień do ludzi na podpływającej łodzi myśląc, że to próba porwania ich statku. Mówią, że wykonywali rozkazy.
Rozpoczęcie procesu żołnierzy, przebywających obecnie na wolności, choć pod specjalnym nadzorem, przekładano już 30 razy. Sytuacja, w jakiej się znaleźli, wywołuje protesty we Włoszech. Teraz z oburzeniem przyjęto wiadomość o hinduskim ślubie w stronach, gdzie oczekuje się ich powrotu.
Politycy prawicy upominający się o marynarzy mówią, że huczny ślub miliarderów w tym miejscu to "policzek dla Włoch".
Mnożą się apele do miejscowych władz o cofnięcie zezwolenia na ceremonię lub jej bojkot. Niech żaden przedstawiciel władz nie przyjmuje zaproszenia na uroczystość z szacunku dla przetrzymywanych - wzywają tysiące Włochów, którzy mobilizują się również w internecie.
W Brindisi zbierze się miejscowy komitet do spraw bezpieczeństwa publicznego w związku z groźbą manifestacji i spektakularnych protestów w czasie ślubu.