Duch Pana nade mną, bo mnie namaścił, abym ubogim głosił dobrą nowinę. Łk 4,18
Pan Jezus przybywa do Nazaretu, do swoich, tam, gdzie się wychował, dorastał, poznawał życie i ludzi. Przychodzi jednocześnie do domu swego Ojca, do świątyni. To Jego miejsce. Czyta podany Mu fragment Pisma i komentuje go, tak jak zwykli czynić Żydzi w szabat. Zgromadzeni słuchają Go z uwagą. Nie jest dla nich obcy, przecież tu dorastał i żył. A jednak słowa, które głosi, są zadziwiające: „Dziś wypełniły się słowa Pisma, które słyszeliście”. Słowa zapowiadające przyjście Mesjasza, a przecież przed nimi stoi syn cieśli. Oni wiedzieli, kim On jest, ale nie wierzyli, kim On jest, a tylko oczyma wiary można zobaczyć niezwykłe w zwykłym. Kiedy zaś piętnuje ich powtarzalną przez pokolenia niechęć do zauważania interwencji Bożych w świecie, wpadają w szał i ugodzeni do żywego chcą Go strącić w przepaść. Co ich powstrzymało? Przecież był ich tłum, On się nie opierał, wiodła ich wściekłość, a jednak „On oddalił się”. Mocny Duchem Jezus nie daje się sprowokować złu, które rodzi gniew. Jezus pełen spokoju panuje zarówno nad nimi, jak i nad sobą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska