Agnieszka Urbanowska w swej debiutanckiej powieści pokazuje, że porażki katolików w starciu z postępującą laicyzacją nie są wyłącznie wynikiem agresji drugiej strony, ale najczęściej – naszej własnej letniości.
Gdy upadł komunizm, krytycy literaccy oczekiwali w prozie nowego „Przedwiośnia” – książki, która – podobnie jak w dwudziestoleciu międzywojennym powieść Żeromskiego – uchwyciłaby i zdiagnozowała najważniejsze problemy czasu przełomu. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Mogło się więc wydawać, że nasza literatura przestała reagować na współczesność i woli uciekać w bezpieczny świat językowych gier. Wydana właśnie powieść Agnieszki Urbanowskiej „Paląc trawę na rykowisku” dowodzi jednak, że i dziś są prozaicy, którzy trzymają rękę na pulsie. I że na naszych oczach dokonują się przemiany nie mniej ważne od tych związanych z politycznymi przełomami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski