Kolumna rosyjskich pojazdów wojskowych, w tym transporterów opancerzonych i czołgów, wdarła się w poniedziałek rano na Ukrainę w okolicach przejścia granicznego w Nowoazowsku nad Morzem Azowskim na południu obwodu donieckiego.
Siły ukraińskie zablokowały ruch rosyjskich pojazdów wojskowych, w tym dziesięciu czołgów, które wdarły się w poniedziałek rano na Ukrainę z Rosji w okolicach przejścia granicznego w Nowoazowsku nad Morzem Azowskim w obwodzie donieckim.
"Resztki tej kolumny są śledzone i z całą pewnością zostaną zniszczone" - oświadczył na konferencji prasowej w Kijowie rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Andrij Łysenko.
"Dziś rano rosyjscy wojskowi przebrani za bojowników prorosyjskich w Donbasie próbowali rozszerzyć strefę działań wojennych na południe obwodu donieckiego. O godz. 5.20 (4.20 w Polsce) w rejonie miejscowości Szczerbak i Nowoazowsk zmieszana kolumna pojazdów wojskowych, składająca się z dziesięciu czołgów, dwóch transporterów opancerzonych i dwóch ciężarówek Ural, naruszyła granicę Ukrainy. Straż Graniczna odpowiedziała bronią i wezwała posiłki" - powiedział.
Wcześniejsze doniesienia mówiły, że w kolumnie, która wdarła się w tym regionie na Ukrainę z Rosji, znajdowało się od 30 do 50 pojazdów. Dowództwo operacji antyterrorystycznej informowało wówczas, że doszło jedynie do "próby naruszenia linii granicznej", która została udaremniona przez Straż Graniczną.
Tymczasem dowódca ukraińskiego ochotniczego batalionu Donbas Semen Semenczenko oświadczył, że rosyjskim czołgom i transporterom udało się wkroczyć na Ukrainę. Zaznaczył, że "wtargnięcie rosyjskich okupantów" jest "lokalne".
"Według informacji donieckiego oddziału Straży Granicznej dziś rano 50 jednostek techniki wojskowej przekroczyło naszą granicę w rejonie Nowoazowska. Nasze terytorium było ostrzeliwane (prawdopodobnie z terytorium Rosji - PAP) przez artylerię. Część pojazdów - do 40 - ruszyła w kierunku Mariupola (na zachód od granicy z Rosją), a druga - w kierunku Kutejnikowo-Amwrosijiwka-Iłowajsk (na północ od Nowoazowska w okolice Doniecka)" - napisał na swoim Facebooku.
Semenczenko oświadczył, że siły ukraińskie zgromadzone w Mariupolu są w stanie odbić możliwy atak oddziałów przeciwnika.
"Jako dowódca batalionu (Donbas), który znajduje się w rejonie możliwego ruchu ugrupowania (pojazdów rosyjskich), podjąłem decyzję o sformowaniu mobilnych grup niszczycieli czołgów, wyposażonych w systemy pocisków przeciwczołgowych. Grupy te wyruszyły już na miejsce. Spalimy wszystko, na co natrafimy" - uprzedził Semenczenko.