Jestem mieszkanką miasta Płocka, byłam wczoraj z grupą płocczan na terenie obozu hitlerowskiego w Działdowie i w lasach wokół Działdowa, w których spoczywają nasi zamordowani rodacy.
Ziemia Działdowska jest wokół przesiąknięta krwią pomordowanych, każde drzewo w tych lasach zanurzone jest w męczeńską krew rodaków. Trzeba tu przyjechać, zobaczyć ruiny obozu hitlerowskiego, wokół cmentarzysko, które jest na podobieństwo boiska szkolnego, przejść ścieżkami tych lasów i pomodlić się za tych wszystkich Męczenników, których krew wsiąkła w tę ziemię.
Mija 70 lat od zakończenia wojny, a w miejscu gdzie zginęło tyle tysięcy znakomitych Polaków w tym bardzo dużo kapłanów stan obozu i miejsc pamięci jest w stanie opłakanym. To miejsca, gdzie spoczywają szczątki Błogosławionego Arcybiskupa Płockiego Antoniego Juliana Nowowiejskiego i Biskupa Leona Wetmańskiego oraz innych kapłanów i sióstr z naszej i innych diecezji.
Nie mogę zrozumieć, że my Polacy jeździmy tysiące kilometrów do Katynia..... na groby naszych bliskich (i to jest dobrze), ale zapominamy o grobach w Polsce, o miejscu wielkiej kaźni w Działdowie. Tu wyginęli strzałem w tył głowy i zostali zakopani w lasach okalających obóz zagłady nasi Pasterze Kościoła, nasza wspaniała katolicka polska elita.
To bardzo smutne, że 95% nas Polaków przyznaje się do wiary, nazywa się katolikami, na pewno słyszeliśmy nie jeden raz o obozie hitlerowskim w Działdowie, o pomordowanych kapłanach, a tak naprawdę tam nie jeździmy, aby poznać to miejsce i mówić o nim naszym dzieciom i wnukom.
W imieniu wspaniałych kapłanów posługujących w parafii Św. Katarzyny w Działdowie, którzy sprawują swoją posługę zapraszam do odwiedzenia tego zapomnianego przez Polaków miejsca martyrologii.
Zapraszam szczególnie władze samorządowe i rządowe, dziennikarzy i parlamentarzystów Z WIELKIM SERCEM gotowym pomóc lokalnym władzom kościelnym i samorządowym w doprowadzeniu do stanu umożliwiającego udostępnienie obozu hitlerowskiego zwiedzającym.
Zapraszam wszystkich kapłanów ze swoimi wiernymi z parafii, aby poznali to miejsce zbrodni i pochylili się nad nim.
Na dowód dzisiejszej naszej wędrówki po ścieżkach Lasu działdowskiego, zwierskiego i białuckiego załączam fotki.
Las w Białutach to miejsce wielkiej kaźni, tu przez kilka miesięcy dniem i nocą na ogromnym ognisku palono ciała osób, które zmarły w obozie na tyfus. Wśród spalonych ciał było również ciało Biskupa Wetmańskiego.