Piłkarze Atletico Madryt zdobyli Superpuchar Hiszpanii, pokonując lokalnego rywala Real 1:0 (1:0) w rewanżu. Jedynego gola zdobył w drugiej minucie Mario Mandzukic. We wtorek na stadionie "Królewskich" padł remis 1:1.
Mniej utytułowany stołeczny klub zrewanżował się w ten sposób zamożniejszemu sąsiadowi za finał Ligi Mistrzów.
Gospodarzom udało się pokonać "Królewskich" na własnym obiekcie po raz pierwszy od 15 lat. To zwycięstwo mogło pomóc im przeboleć majową porażkę w Lizbonie, kiedy Atletico prowadziło 1:0 w finale Champions League, ale straciło bramkę w ostatnich sekundach drugiej połowy, a następnie kolejne trzy w dogrywce. Po trofeum sięgnął wówczas Real.
Po korzystnym wyjazdowym remisie w pierwszym spotkaniu Superpucharu wydawało się, że podopieczni Argentyńczyka Diego Simeone skupią się na obronie. W ubiegłym sezonie, w którym zdobyli mistrzostwo Hiszpanii, imponowali uporządkowaną grą w defensywie.
Tymczasem pierwsze sekundy rewanżowego spotkania zupełnie zaskoczyły piłkarzy Realu. Atletico chciało jak najszybciej zdobyć bramkę i rzuciło się do ataków od pierwszego gwizdka. Przyniosło to efekt już w drugiej minucie. Na listę strzelców, po raz pierwszy w nowym klubie w oficjalnym spotkaniu, wpisał się Chorwat Mario Mandzukic, sprowadzony z Bayernu Monachium w miejsce Diego Costy.
Mandzukic wykorzystał zagranie głową od innego kupionego latem zawodnika - Francuza Antoine'a Griezmanna - i pokonał Ikera Casillasa strzałem obok prawego słupka.
Po wznowieniu gra nie była już tak efektowna. Sędzia musiał często przerywać zawody, bowiem dochodziło do licznych twardych pojedynków w środku pola. Real coraz częściej groźnie atakował, ale minimalnie mylili się jedni z nadroższych piłkarzy w historii futbolu - Walijczyk Gareth Bale oraz Kolumbijczyk James Rodriguez. Real sprowadził ich w ciągu roku łącznie za ponad 170 milionów euro.
Po jednym z ostrych starć zimną krew stracił Simeone, który najpierw nakrzyczał na sędziego technicznego, a potem klepnął go w głowę, za co arbiter główny odesłał go na trybuny. Argentyńczyk skomentował tę decyzję ironicznymi oklaskami.
Dopiero na drugą połowę na boisko wybiegł Portugalczyk Cristiano Ronaldo. Najlepszy piłkarz 2013 roku na świecie (laureat Złotej Piłki) zmagał się z urazem kolana i dlatego nie rozpoczął spotkania od pierwszej minuty. Król strzelców minionego sezonu La Liga zastąpił Niemca Toniego Kroosa.
W 49. minucie to jednak Atletico stworzyło groźną okazję. Z rzutu wolnego w pole karne dośrodkował Koke, a do piłki dopadł Raul Garcia, który uderzył mocno w stronę bramki. Casillas nie zdążył zareagować, ale piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie tuż przed linią bramki. Z dobitką pędził Mandzukic, ale hiszpański bramkarz popisał się refleksem i wybił piłkę sprzed nóg Chorwata.
Później gospodarze przypomnieli, dlaczego tak komplementowano ich za grę zespołową. Z jednej strony skupili się na blokowaniu dostępu do bramki, z drugiej - groźnie kontratakowali i potrafili utrzymać się przy piłce, w związku z czym Real nie mógł rzucić wszystkich sił do ofensywy.
Nie powtórzył się schemat z finału LM i "Królewskim" nie udało się trafić do siatki w ostatnich sekundach. Swoją szansę miał w trzeciej doliczonej minucie Sergio Ramos, który mógł pokonać głową bramkarza Miguela Angela Moyę, ale nieczysto trafił w piłkę.
Kilkadziesiąt sekund wcześniej drugą żółtą kartkę za faul zobaczył Chorwat Luka Modric i Real musiał kończyć mecz w dziesiątkę.
Atletico rywalizowało o Superpuchar Hiszpanii łącznie sześć razy, a po trofeum sięgnęło po raz drugi. W poniedziałek rozpocznie obronę tytułu mistrza kraju wyjazdowym spotkaniem z Rayo Vallecano. Tego samego dnia Real zmierzy się z Cordobą.