Msza św. w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na Stadionie Pucharu Świata w Daejeon, modlitwa "Anioł Pański", obiad w Wyższym Seminarium Duchownym z delegatami na VI Azjatycki Dzień Młodzieży, modlitwa i spotkanie z młodymi katolikami Azji w Sanktuarium Męczenników Koreańskich w Solmoe złożyły się na drugi dzień wizyty papieża Franciszka w Korei Południowej.
Przed rozważaniem poprzedzającym modlitwę "Anioł Pański" głos zabrał ordynariusz diecezji Daejeon, bp Lazzaro You Hueng-sik. Zaznaczył, że obecna, trzecia wizyta papieża na ziemi koreańskiej przypada w okresie trudnym, kiedy ciągle żywa jest pamięć tragedii zatonięcia promu Sewol. Wyraził nadzieję, że Eucharystia sprawowana pod przewodnictwem Ojca Świętego pomoże katolikom w bardziej wyrazistym świadectwie, naprawieniu błędów i zaleczeniu ran braci i sióstr. Zapewnił także o ofiarnej modlitwie wiernych za obecnego Następcę św. Piotra.
Ojciec Święty w wygłoszonych po angielsku słowach przed modlitwą "Anioł Pański" powierzył szczególnie Matce Bożej ofiary zatonięcia promu Sewol oraz osoby nadal cierpiące z powodu następstw tej wielkiej narodowej katastrofy. - Niech to tragiczne wydarzenie, które zjednoczyło wszystkich Koreańczyków w żałobie, umocni ich zaangażowanie we współpracę w duchu solidarności na rzecz dobra wspólnego - zachęcił papież. Przypomniał o osobach cierpiących, chorych, ubogich i tych, które nie mają godnej pracy. Powierzył też Matce Bożej obchodzący swe narodowe święto naród koreański oraz młodych Azji, by byli "radosnymi zwiastunami jutrzenki świata pokoju, zgodnie z miłosiernym planem Boga!". Modlitwę "Anioł Pański" odmówiono po łacinie.
Po Mszy Franciszek udał się do miejscowego seminarium duchownego, gdzie zjadł obiad z ok. 20 młodymi ludźmi, delegatami na VI Azjatycki Dzień Młodzieży.
Nieście światu Ewangelię nadziei!
Podczas spotkania z młodzieżą Azji w Sanktuarium Męczenników Koreańskich w oddalonym 43 km od Daejeonu Solmoe papież zachęcał do niesienia światu, w którym często można dostrzec duchowe spustoszenie, Ewangelii nadziei.
Z lądowiska helikopterów w Solmoe (nazwa ta oznacza „wzgórze porośnięte lasem piniowym”) Ojciec Święty pojechał odkrytym samochodem pod zrekonstruowany dom św. Andrzeja Kima Taegona, pierwszego koreańskiego kapłana świętego. Czekali tam nie niego seminarzyści i nowicjusze zakonni.
Z nieodłączną czarną teczką w ręku, papież wysiadł z samochodu i podszedł do domu św. Andrzeja. Przez otwarte drzwi widać było wiszący na ścianie obraz męczennika. Siedząc przed wejściem na krześle, Franciszek modlił się dłuższą chwilę.
Ordynariusz Daejeonu, bp Lazarus You Heung-sik poinformował papieża, że przybywają tu małżeństwa modlące się o poczęcie i narodzenie potomstwa. Jedno z takich wymodlonych dzieci, kilkuletnia dziewczynka serdecznie uściskała papieża i wręczyła mu srebrną różę.
Franciszek podszedł do entuzjastycznie witającej go zza barierek młodzieży i długo podawał rękę poszczególnym osobom, po czym odjechał do wielkiego namiotu na spotkanie z uczestnikami VI Azjatyckiego Dnia Młodzieży.
Bp You Heung-sik powitał go tam słowami Konfucjusza: „Czyż przyjęcie przyjaciela, który przybył z daleka, nie jest prawdziwą radością?”. - Naszym wielkim przyjacielem jest ukochany papież Franciszek - dodał hierarcha.
Wskazał, że społeczeństwo i Kościół stoją dziś przed wieloma pokusami. Bogactwo i sukces materialny „pociągają bardziej niż etyka, a ateistyczna wizja świata wywiera wpływ na nasze wartości”, niszczone jest życie i środowisko. Znajdujemy się w kluczowym momencie, który od wierzących wymaga męczeństwa. - Dzisiejsze męczeństwo oznacza wybór prawdy, pójście za nią i wcielanie jej w życie, zwyciężając w ten sposób otaczające nas pokusy - wskazał biskup dodając, że swoimi życiowymi wyborami i swoim świadectwem „powinniśmy zapalać światło wiary”.
Po tradycyjnym tańcu z Indonezji, głos zabrało troje przedstawicieli młodzieży. Jako pierwsza Leap Lakaraksmey z Kambodży mówiła o pomocy, jaką otrzymała od parafii w zdobyciu wykształcenia. Z wdzięczności Bogu zrodziło się w niej powołanie zakonne, jednak waha się, czy nie powinna raczej wykorzystać zdobytego wykształcenia, pomagając swej ubogiej rodzinie. Czy odrzucenie powołania jest pokusą? - pytała papieża.