Ukraińskie służby graniczne i celne są gotowe do inspekcji rosyjskiego konwoju z pomocą humanitarną, zanim wjedzie on na terytorium ukraińskie - podała agencja AFP powołując się na szefa misji OBWE w regionie Paula Picarda.
Wbrew wcześniejszym informacjom strony ukraińskiej, inspekcja się nie rozpoczęła.
"Żadna ciężarówka nie przyjechała jeszcze na przejście graniczne Donieck (chodzi o rosyjskie miasto w obwodzie rostowskim, przy granicy z Ukrainą, po drugiej stronie granicy jest przejście Izwarino - ukr. Izwaryne - PAP)" - oświadczył Picard. Potwierdzili to obecni na miejscu dziennikarze AFP.
Z informacji przedstawiciela OBWE wynika, że ukraińscy funkcjonariusze czekają w gotowości na przejściu granicznym Donieck. Tym samym przedstawiciel OBWE zdementował wydany wcześniej w Kijowie komunikat, że inspekcja już się tam rozpoczęła i bierze w niej udział 41 strażników granicznych i 18 celników. Wcześniej przedstawiciel ukraińskiej Straży Granicznej Serhij Astachow powiedział, że podczas inspekcji konwoju ukraińskim funkcjonariuszom będą towarzyszyć przedstawiciele Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża.
Nieco później Czerwony Krzyż podał, że Ukraina i Rosja finalizują uzgodnienia dotyczące inspekcji i zasad przepuszczania przez terytorium Ukrainy rosyjskiego konwoju.
Konieczne jest potwierdzenie, że ładunek ma wyłącznie charakter humanitarny - głosi komunikat wydany przez organizację, która ma być zaangażowana w transport i dystrybucję pomocy po stronie ukraińskiej.
Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża podkreślił, że powinien dostać gwarancje bezpieczeństwa od wszystkich stron konfliktu, tak by jego personel mógł pracować na miejscu zgodnie z zasadami międzynarodowego prawa humanitarnego. Wezwał też Rosję i Ukrainę, by jak najszybciej rozwiązały istniejące kwestie sporne dotyczące konwoju humanitarnego.
Reporterzy francuskiej agencji informują, że ciężarówki konwoju wciąż są w mieście Kamieńsk-Szachtyński po stronie rosyjskiej w pobliżu granicy z Ukrainą, tam gdzie zatrzymały się w czwartek wieczorem. To ok. 30 km od przejścia granicznego Donieck-Izwarino. AFP pisze, że jej reporterzy mogli w towarzystwie przedstawicieli rosyjskiego resortu sytuacji nadzwyczajnych otworzyć kilkanaście zaparkowanych w Kamieńsku-Szachtyńskim ciężarówek. Zobaczyli w środku worki z mąką i cukrem oraz butelki wody.
"Financial Times" podaje, że szefowie dyplomacji krajów Unii Europejskiej, którzy obradują w Brukseli na zwołanym w trybie natychmiastowym spotkaniu poświęconym sytuacji na Ukrainie oraz w Iraku, wyrazili niepokój, iż stojący obecnie w pobliżu granicy konwój ma tylko ukryć fakt, że pojazdy wojskowe są gdzie indziej. "Konwój humanitarny może być zasłoną dymną, która ma odwrócić uwagę od broni i pojazdów opancerzonych przekraczających granicę z Ukrainą w innym miejscu" - napisał brytyjski dziennik.
Dodał też, że wiele ciężarówek wchodzących w skład rosyjskiego konwoju okazało się podczas inspekcji w pobliżu granicy w połowie pustych, "tak jakby były załadowywane w pośpiechu lub nie było wystarczająco dużo towarów, którymi można by je wypełnić".
Rosjanie nie byli w stanie tego wyjaśnić i podawali wykluczające się wzajemnie lub nielogiczne powody, jak to, że samochody te na długich trasach nie są w stanie przewieźć więcej towarów; tymczasem kilka innych ciężarówek w konwoju "jest wypakowanych po sam dach" - pisze "FT".
Z informacji napływających z Kijowa wynikało wcześniej, że Ukraina zgodziła się, by po pomyślnie zakończonej inspekcji konwój wjechał przez przejście Donieck-Izwarino na ukraińskie terytorium kontrolowane przez separatystów prorosyjskich. Ukraińcy podali, że celem konwoju jest nazywany twierdzą separatystów Ługańsk.
Z doniesień agencyjnych wynikało też, że Rosja i Ukraina doszły do porozumienia, na mocy którego Rosja na granicy jest gotowa przekazać transport Czerwonemu Krzyżowi i przygotowała w tym celu niezbędną dokumentację. Ukraina twierdzi, że z Rosją zostało uzgodnione, iż transportem, składowaniem i dystrybucją pomocy na Ukrainie zajmie się wyłącznie Czerwony Krzyż.
Strona ukraińska podkreśliła, że po przekroczeniu granicy Rosja ponosi całkowitą odpowiedzialność za bezpieczeństwo konwoju podczas przejazdu przez tereny opanowane przez separatystów.
Nie ma dodatkowych informacji o transporterach opancerzonych rosyjskiej armii, które rano widziano w pobliżu konwoju stacjonującego w Kamieńsku-Szachtyńskim.
Nic też nie wiadomo nowego o 23 transporterach opancerzonych oraz kilkudziesięciu innych pojazdach technicznych na rosyjskich tablicach wojskowych, które w czwartek wieczorem wjechały z Rosji do Ukrainy niedaleko Rostowa. Poinformowali o tym naoczni świadkowie - będący na miejscu korespondenci brytyjskich dzienników "Guardian" i "Telegraph". Kolumna - ich zdaniem - wjechała na Ukrainę po godzinie 22 czasu miejscowego. Wcześniej czekała na zapadnięcie zmroku w okolicach obozu dla uchodźców w rosyjskim Doniecku.
Doniesienia te bada w piątek armia ukraińska, która na razie ich ani nie zdementowała, ani nie potwierdziła. Po stronie rosyjskiej żaden przedstawiciel władz wojskowych ani cywilnych nie skomentował informacji brytyjskich dziennikarzy. Rosyjskie ministerstwo obrony nie odpowiedziało na prośby brytyjskich dziennikarzy.
Szef brytyjskiej dyplomacji Philip Hammond pytany w Brukseli o te doniesienia przestrzegł, przed bardzo poważnymi konsekwencjami, o ile informacje dziennikarzy się potwierdzą i Rosja nie wycofa z terytorium Ukrainy swoich ludzi i swojego sprzętu