Dzieci znaleziono tego samego dnia w dwóch różnych oknach życia.
Chłopca – u sióstr jadwiżanek w Katowicach-Bogucicach, dziewczynkę – przy Kongregacji Sióstr Miłosierdzia we Wrocławiu. Przy noworodkach leżały karteczki z kilkoma informacjami dotyczącymi ich życia. Oba okna działają od 2009 r. W sumie uratowały życie 12 dzieci. Co by się z nimi stało, gdyby nie było takich miejsc? Nie wiem. Wiem natomiast, że w świetle zeszłorocznej dyskusji na temat tego, jak „krzywdzące” są okna życia, zdecydowanie wolę, żeby było ich jak najwięcej. Jasne, że każde dziecko ma prawo poznać swoich biologicznych rodziców. Jednak bez okien życia wielu z nich nie poznałoby ani biologicznych, ani adopcyjnych. Tych dzieci na świecie po prostu by nie było. Więcej na s. II.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Juroszek