Sytuacja humanitarna na wschodzie Ukrainy stale się pogarsza; brakuje prądu i wody, wiele domów zostało zniszczonych, a mieszkańcy i pracownicy służby zdrowia uciekają - ostrzegł we wtorek przedstawiciel Biura NZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA).
Na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ John Ging powiedział, że bez politycznego rozwiązania sytuacji, zwłaszcza na obszarach miejskich, więcej ludzi będzie zagrożonych, co następnie doprowadzi do wzrostu liczby ofiar śmiertelnych.
Przedstawiciel OCHA wezwał do "natychmiastowych działań, żeby temu zapobiec".
Ambasador Rosji przy ONZ Witalij Czurkin powiedział, że "sytuacja na wschodzie Ukrainy, zwłaszcza w Ługańsku i Doniecku, jest katastrofalna". Oskarżył ukraińską armię o masowe ataki.
To rosyjski ambasador domagał się pilnego posiedzenia RB ONZ. Poinformował, że Rosja chce wysłać do Ługańska i Doniecka konwój z pomocą humanitarną pod patronatem Czerwonego Krzyża.
Wcześniej we wtorek Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) podał, na Ukrainie, gdzie siły rządowe walczą z prorosyjskimi separatystami, jest już 117 tysięcy ludzi, którzy porzucili domy.
Według mediów ukraińskich i rosyjskich gwałtownie rośnie liczba uchodźców z obwodów donieckiego i ługańskiego. Rada Ługańska oświadczyła, że to 450-tysięczne miasto, wokół którego trwają walki, znalazło się na krawędzi katastrofy humanitarnej i ekologicznej.
W Ługańsku nie ma energii elektrycznej, są problemy z pitną wodą, a przede wszystkim nie wywozi się śmieci. Jednym z głównych problemów jest brak żywności; w sklepach kończą się już jej zapasy, a dostawy nie są realizowane. Podobnie wygląda sytuacja z lekarstwami.