Drawski szlak grodzisk. Wyruszając w tę drogę, koniecznie trzeba zabrać ze sobą wyobraźnię. Dzięki niej, być może, uda się nawet usłyszeć szczęk oręża, świsty strzał i okrzyki zbrojnych mężów.
Tam był ostrokół, czyli takie zaciosane bale – pan Eugeniusz macha ręką w stronę krzaków po prawej, kiedy już udaje nam się wdrapać na leśne wzniesienie. Chociaż sam dobiega osiemdziesiątki, nadążyć za nim niełatwo, zwłaszcza nieprzyzwyczajonemu do pokonywania leśnych ostępów piechurowi. Na szczęście mieleńskie stanowisko położone jest tuż przy drodze i nie wymaga wyrobionej kondycji od wędrowca. – Tu, pionowo, ustawiona była palisada z otworami strzelniczymi, z których można było prażyć z łuków. A tu płynęła woda – objaśnia jak prawdziwy przewodnik.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Karolina Pawłowska