Co się nie da, jak się da

Rybnicki „Oligos”. Kiedyś byli zamknięci w sobie. Dziś nawet w weekendy rodzice muszą z nimi przyjechać, szarpnąć za klamkę i pokazać, że ośrodek nie jest otwarty w tych dniach.

Był moment, kiedy straciłam w pracy przytomność i trafiłam do szpitala. Ponieważ moich dwóch córek nie było, Kasią – moją trzecią, niepełnosprawną córką – zajęła się pani pielęgniarka, która zabrała ją do siebie na czas mojego pobytu w szpitalu – mówi Elżbieta Piotrowska, prezes Stowarzyszenia „Oligos” w Rybniku. Kiedy podobna sytuacja zdarzyła się kolejny raz, szukała jakiegoś ośrodka, w którym córka mogłaby znaleźć całodobową opiekę. Taki pobyt wiązał się jednak z dużymi kosztami. – W momencie kiedy pojawiają się choroba albo nagły wyjazd, zdarza się tak, że nie ma kto zająć się niepełnosprawnym dzieckiem. To jest duży problem. Postanowiłam, że będę dążyć do tego, by powołać pogotowie sytuacyjne dla opiekunów osób niepełnosprawnych – wyjaśnia.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Martyna Jarząb