Świat od wielu tygodni udawał, że na Ukrainie nie ma wojny. Teraz zapłaciło za to 298 niewinnych osób.
18.07.2014 20:55 GOSC.PL
Wszyscy jesteśmy w szoku po zestrzeleniu malezyjskiego boeinga 777. Nic już nie zwróci życia ofiarom. Zginęło osiemdziesięcioro dzieci, wybitni naukowcy pracujący nad AIDS, obywatele wielu krajów. To przede wszystkim dramat o wymiarze ludzkim, ale i symbolicznym. Takie wydarzenia są jak wstrząs, który budzi z letargu. Świat musi przestać się oszukiwać i wyciągnąć wnioski z faktu, że na Ukrainie trwa wojna. Nie wewnętrzny, lokalny konflikt, lecz wojna w której agresorem jest Rosja.
Niektórzy politycy i przywódcy wreszcie mówią o tym otwarcie. Gdy Putin wspomina o „katastrofie” i próbuje uczynić ją „wewnętrzną sprawą Ukrainy”, premier Australii Tony Abbott domaga się, by rzeczy nazywać po imieniu: - To nie jest wypadek, to jest zbrodnia – woła. A świat powinien powtarzać te słowa we wszystkich językach i nie dawać się wikłać w meandry rosyjskiej propagandy. Jej elementem jest – na przykład – opowiadanie się przez ministra Ławrowa za powołaniem międzynarodowej komisji i zapowiedź, że Rosja sama nie będzie badać czarnych skrzynek. To czysta hipokryzja, bo Ławrow doskonale wie, że teren katastrofy nie jest kontrolowany przez Ukrainę, a czarne skrzynki już są w rękach Rosjan. Nie ma bowiem takiego bytu, jak „separatyści”. Są ludzie uzbrajani i kierowani przez Kreml. I to Kreml ponosi oczywistą odpowiedzialność polityczną za tę zbrodnię i wszystkie wcześniejsze, jakie miały miejsce na terenie suwerennej Ukrainy.
Niestety, trzeba też jasno powiedzieć, że do tragedii pośrednio doprowadziła bierność najważniejszych europejskich graczy, robiących wszystko, by wojny nie nazywać wojną, tylko dlatego, że formalnie nie została wypowiedziana, a agresji agresją, tylko dlatego, że nie dokonały jej regularne oddziały armii rosyjskiej. Gdy najemnicy Moskwy zestrzeliwali ukraińskie samoloty latające na ukraińskim niebie, świat nie zareagował…. nawet zamknięciem tamtejszych korytarzy powietrznych dla lotnictwa cywilnego. Bo wtedy trzeba by było powiedzieć jasno, że toczy się tam wojna. I wskazać, kto z kim walczy. Pasażerowie lotu MH17 zapłacili za tę bierność i zakłamanie świata polityki najwyższą cenę.
Piotr Legutko