Gusłom i czarom w traktowaniu dzieci mówimy stanowcze „nie!”
My, rodzice, bardzo dobrze życzymy własnym dzieciom. Zawsze znajdziemy sposób, by dziecko poczuło się pewniejsze i przez nas zaopiekowane, gdy wyjeżdża gdzieś samodzielnie, bierze udział w konkursach, zawodach czy zdaje egzamin. „Krzysiu, powodzenia ci życzę. I nadstaw się, synku, to ci dam kopniaczka na szczęście”. Krzysiu „się nadstawia”, mama wymierza „szczęśliwego kopniaczka”. Wiadomo, że Krzyś wygra wszystko, w czym weźmie udział. „Kasiu, trzymam za ciebie kciuki. Z pewnością ci się uda” – mama zaciska oba kciuki. I będzie zaciskać dotąd, aż Kasia wróci z laurem zwycięstwa. „Moja Frania jest najlepszą uczennicą w klasie. Ale tfu, tfu, żeby nie zapeszyć” – pluje na lewo i prawo zatroskana rodzicielka Frani. Bo „zapeszenie” to najgorsze, co się może dziecku w życiu przytrafić! Frania dostanie trójkę z kartkówki i koniec z reputacją wzorowej uczennicy. Poplucie zapobiegnie katastrofie. Ostatnio królują „fluidki”. „Madziu, przesyłam ci pozytywne fluidki. Będzie dobrze!”.
Jest dużo lepszy sposób, by „zaopiekować się” dzieckiem, gdy znika nam z oczu i idzie zdobywać świat. I dużo skuteczniej można przekazać mu naszą miłość, poczucie bezpieczeństwa. W dodatku gdy się w ten sposób zadziała, nasze dziecko przejdzie z rodzicielskiej pod dużo pewniejszą kuratelę. To błogosławieństwo. W wersji krótkiej wystarczy krzyżyk nakreślony na czole Madzi. Może być też krótka modlitwa matki lub ojca nad dzieckiem. By dziecko nie było już same. „Krzysiu, ja ciebie błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. „Kasiu, idź z Bogiem”. Wersja bardziej zaawansowana: „Franiu, niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem”.
Obciach? Zaścianek? Że dziecko się oburzy? Że koleżanki popatrzą z dziwnym uśmieszkiem na matkę, która w błogosławieństwo dziecko wyposaża? A „kopniaczki” na szczęście i inne kciuki to nie obciach? Nie tylko obciach, ale i zwykłe zabobony. W dodatku kompletnie bez znaczenia i bez przypisywanych im „dobrotliwych” skutków. Gusłom i czarom w traktowaniu dzieci mówimy stanowcze „nie!”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska