Jeśli rząd uzyska wotum zaufania, to w Brukseli będzie poczucie, że w sensie politycznym i stabilności w Polsce znowu jest spokojnie - powiedział w środę premier Donald Tusk, odpowiadając na pytania zadawane przez posłów.
Głosowanie nad wnioskiem o wotum zaufania dla rządu zaplanowano na godz. 22. Wcześniej odbyła się debata, a posłowie zadawali pytania premierowi.
"Jeśli potwierdzi się większość parlamentarna i jeśli nie będzie w najbliższej perspektywie wyborów, i jeśli nie upadnie rząd, to niezależnie, jakie kto ma intencje na tej sali, za granicą ustabilizowanie sytuacji politycznej zawsze jest korzyścią dla kraju, który ma jakiś skandal czy aferę. I tak jest również w tym przypadku. Jeśli uda mi się uzyskać wotum zaufania, to w Brukseli, tam gdzie spotkają się niedługo szefowie europejskich państw, będzie raczej poczucie: tam jest w sensie politycznym i stabilności ok, czyli można znowu spokojnie i poważnie rozmawiać" - powiedział Tusk.
Premier ocenił, że szanse Polski na arenie europejskiej "jakoś wyraźnie nie zmalały w związku z aferą taśmową". "Chyba że sami sobie jeszcze dołożymy do pieca" - zastrzegł.
Poinformował, że w ostatnich dniach rozmawiał z z premierami Grupy Wyszehradzkiej i szefem KE Jose Barroso o kandydaturze Radosława Sikorskiego na szefa unijnej dyplomacji. "Pytali, czy warto podtrzymywać tę kandydaturę, niezależnie od różnych kontrowersji, m.in. obaw, że polskie stanowisko może być czasami za mocne w kwestiach wschodnich, ale to zawsze było aktualne w debacie europejskiej. (...) Wszyscy potwierdzili gotowość do poważnego traktowania tej kandydatury" - mówił Tusk.
Premier odniósł się też do pytań posłów dotyczących m.in. cen benzyny oraz gazoportu w Świnoujściu; o obu tych kwestiach rozmawiali politycy na ujawnionych nagraniach.
Po to mamy udziały w spółkach paliwowych, żeby móc zgodnie z prawem wpływać na ceny paliw, zawsze to robiliśmy i będziemy robić - zapewnił szef rządu. Zaprzeczył też, że podczas wieczoru wyborczego w 2011 r. mówił o cenie benzyny. Odniósł się w ten sposób do nagrania rozmowy szefa PKN Orlen Jacka Krawca z ministrem skarbu Włodzimierzem Karpińskim. Na nagraniu Krawiec opowiadał, że Tusk podczas wieczoru wyborczego w 2011 r. powiedział, że "teraz benzyna może kosztować nawet 7 zł".
"Ja nie odpowiadam za teksty, dowcipy, próby opisywania relacji ze mną ludzi w Polsce, którzy chętnie powołują się np. na znajomość ze mną lub pewność, że coś ode mnie słyszeli. (...) Jeśli mam narzędzia, aby ceny paliw były niższe w Polsce, to będę z nich korzystał, niezależnie kto będzie na tym tracił, bo zyskują na tym ludzie" - powiedział.
Tusk przyznał, że "jest opóźnienie" w budowie gazoportu w Świnoujściu. Zaznaczył jednocześnie, że realny jest wskazywany już wcześniej termin gotowości do odbioru komercyjnych dostaw gazu w 2015 r. Szef rządu dodał też, że nie istnieje groźba płacenia przez Polskę za gaz, którego nie będzie można odebrać z powodu niezakończenia budowy gazoportu. Wskazał, że w grę może wchodzić np. rozładowanie gazu w innym miejscu bądź opóźnienie jego dostaw.
W jednej z opublikowanych przez tygodnik "Wprost" podsłuchanych rozmów b. wiceminister finansów, aktualnie zawieszony w obowiązkach wiceprezes PGNiG Andrzej Parafianowicz mówi b. ministrowi transportu Sławomirowi Nowakowi, że w kwestii oddania do użytku terminalu LNG "mówią o jesieni 2015, a na mieście mówią coś o 2017".
Tusk zaapelował do posłów, by nie dodawali propagandy politycznej do ujawnionej wypowiedzi ministra skarbu Włodzimierza Karpińskiego o Polsce wschodniej. Podkreślał, że rząd przeznacza duże środki - również z UE - na wsparcie wschodnich regionów kraju.
Chodzi o ujawnioną przez "Wprost" rozmowę ministra skarbu i prezesa PKN Orlen Jacka Krawca. W jednym z jej fragmentów Karpiński nawiązując do rozmowy z wicepremier Elżbietą Bieńkowską mówił o profesorze "od rozwoju regionalnego". Naukowiec - jak mówił Krawcowi Karpiński - miał teorię, która według niego miała sprowadzać się do stwierdzenie "ch... tam z tą Polską wschodnią". Posłowie dopytywali o tę wypowiedź, pojawiły się głosy, że rząd nie szanuje Polski wschodniej.
Tusk podkreślił, że z nagrania jednoznacznie wynika, iż Karpiński opisuje sytuację sprzed lat, która dotyczy osoby trzeciej, naukowca. "Jego teza czy opinia sprowadzała się do tego wulgarnego skrótu, z którym pan minister Karpiński się nie zgadza i to wynika jednoznacznie z tej rozmowy" - mówił premier.
"Uważam, że podsłuchy są podsłuchami wstydu dla kilku osób, które zostały nagrane, bez dwóch zdań. Dostarczają wystarczająco dużo materiału dla opozycji, by celnie uderzyć, trafnie zdefiniować problem i by nie trzeba było w związku z tym kłamać" - mówił premier, zwracając się do opozycji.