Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej nabrały rumieńców. Niemal cała Brazylia żyje imprezą, na którą czekano tu od lat. Kraj wreszcie przyciągnął uwagę zagranicy czymś innym niż karnawałem i wysokim współczynnikiem przestępczości. Niestety, Brazylia prawdopodobnie wywołała wilka z lasu.
Do Brazylii przyjechałem po raz pierwszy w 2009 roku. Już wtedy szykowano wielkie plany inwestycyjne. Lotniska miały zmienić się nie do poznania, transport publiczny miał poprawić się o dwie klasy, a São Paulo i Rio miała połączyć szybka kolej. W 2010 r., podczas kolejnej wizyty, słyszałem o jeszcze bujniejszych planach. Potem był jeszcze rok 2011, kiedy okazało się, że planować nie ma już czego, bo ceny w budowlance zostały nakręcone do granic możliwości. W 2013 ze zdumienia przecierałem oczy: tak wyglądają największe metropolie 200-milionowej Brazylii, liczące na przyjazd tysięcy zagranicznych turystów? Wszędzie śmieci, wszędzie coś wala się na ziemi, jakość transportu publicznego fatalna, internet działa dwie klasy gorzej niż w Polsce, a przy tym jest wielokrotnie (sic!) droższy. Jak oni chcą zorganizować ten turniej?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bartłomiej Rabij