Czekamy na dementi prezesa Orlenu w sprawie finansowania poprzez reklamy prorządowych mediów.
23.06.2014 14:10 GOSC.PL
Czym się różnią pisma „z prawej” półki z prasą od tych „z lewej” półki? Tym, że reklamy dużych spółek z udziałem skarbu państwa oraz wielkich koncernów czy sieci handlowych mają wyłącznie „Newsweek” i „Polityka”, „Wyborcza” i „Wprost”, a ich konkurencja ma figę z makiem To samo dotyczy radia i telewizji. Jak wyjaśnić ten fenomen, nie ulegając rzecz jasna spiskowym teoriom?
Kiedyś szef domu mediowego Omnicom Media Group Jakub Bierzyński zrobił to w sposób racjonalny i klarowny. Wytłumaczył, że: „reklamodawcy nie garną się do prasy prawicowej, bo jej czytelnicy nie są skłonni do zakupów i nie poddają się działaniom marketingowym”. Brzmi to może zaskakująco, bo dotąd przekonywano nas jedynie, że poglądy prawicowe są czymś w rodzaju jednostki chorobowej. Mniej pisało się i mówiło o zachowaniach rynkowych prawicowców. A tu proszę, okazuje się, że nie są skłonni do zakupów. Używają wciąż pralki typu „Frania”, telewizorów z kineskopem i radia z adapterem na winylowe płyty. Z chemii gospodarczej preferują skrobane mydło „szary jeleń”, a swetry robią na drutach (wiadomo, mohery).
Bolesna ta diagnoza rzecz jasna nie przekonuje bezpośrednio zainteresowanych. Wydawcy z „prawej półki” mówią wciąż o zmowie, zorganizowanym bojkocie i politycznej presji. O tym, że w reklamach wcale nie chodzi o pozyskanie klienta, ale o nielegalne finansowanie sprzyjających władzy mediów przez państwowe koncerny. To oczywiste pomówienia. Cóż, trudno pogodzić się z własną słabością i sukcesami rynkowymi konkurencji.
Dlatego oczekuję iż prezes Orlenu Jacek Krawiec stanowczo zdementuje prawdziwość opublikowanej właśnie rozmowy z Pawłem Grasiem, z której wynika, że strumień pieniędzy z firm pozostających w politycznej zależności od PO płynie wyłącznie do mediów z „lewej półki”. To musi być fałszywka. Nie jest bowiem możliwe, by prezes „Orlenu” mówił o prezesie PZU, ze „ten skurwiel „W Sieci” ogłoszenia daje”. I jeszcze go za to wulgarnie poniżał: „Co ty, k…a odpierdalasz?”
Jest to grubymi nićmi szyta intryga naruszająca dobre imię nieuwikłanych w politykę menedżerów. Przy okazji podważająca bezinteresowność i obiektywizm wielu zacnych tytułów oraz dziennikarzy. Przecież gdyby to była prawda, już dawno doczekalibyśmy się w tej sprawie komisji śledczej.
Czekamy zatem na dementi, tak tylko w kwestii formalnej, żeby nie dawać satysfakcji oszołomom. Tym, co „przyjdą i zrobią tu kocioł po najbliższych wyborach”, jak mówi ministrowi Grasiowi prezes Krawiec.
I tu akurat brzmi wiarygodnie.
Piotr Legutko