Dr Paul McHugh, były szef psychiatrii w Johns Hopkins Hospital - który przez ostatnie dwie dekady niemal nieprzerwanie był najlepszym szpitalem w USA - stwierdził na łamach „Wall Street Journal” że operacje tzw. zmiany płci to żadne rozwiązanie.
Dr McHugh powołuje się na szwedzkie badania osób, które objęły 324 osoby po operacjach „zmiany płci”, przeprowadzonych w latach 1973 - 2003. Okazało się, że w grupie tej znacznie wyższe niż w ogólnej populacji okazało się ryzyko śmierci, zachowań samobójczych i wystąpienia chorób psychicznych. Od około 10 lat po zabiegu osoby transpłciowe zaczynają odczuwać coraz większe trudności psychiczne. Jak podkreśla McHugh, ryzyko samobójstwa było w tej grupie aż 20-krotnie wyższe niż w populacji osób nietransseksualnych.
Jednak ciekawsze jeszcze jest porównanie sytuacji dwóch grup osób z zaburzeniami postrzegania swej płci: tych, którzy zdecydowali się na operacje i tych, którzy tego nie zrobili.
Badania tego typu rozpoczęły się w Johns Hopkins Hospital w 1970 r. Większość pacjentów po operacji uważało się za zadowolonych, jednak z czasem ich sytuacja psychospołeczna nie była wcale lepsza od tej u osób, które nie przeszły operacji. Dlatego w tej renomowanej klinice zaprzestano wykonywania operacji „zmiany płci”.
Dr McHugh ocenia, że takie operacje nie są dobrym sposobem udzielenia pomocy pacjentom z zaburzeniami postrzegania swej płci. Jego zdaniem, potrzebują oni zrozumienia i leczenia psychiatrycznego. Potrzebne są w tym względzie także działania zapobiegawcze. Podkreśla, że najlepszym sposobem pomocy dziecku z zaburzeniami postrzegania płci nie jest operacja, ale ofiarna miłość rodziców.
jdud /lifesitenews.com