Uchylenie immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu w związku z jego działaniami jako szefa CBA w sprawie, w której występował były prezydent i jego żona, byłoby elementem partyjnej walki. Niczym więcej.
10.06.2014 17:59 GOSC.PL
Nie jestem fanem komisji śledczych, bo w ostatnich latach bardziej przypominały one puste show niż poważne przesłuchania, ale wyobraziłem sobie, jak ciekawa mogłaby być taka komisja ws. słynnej już willi w Kazimierzu Dolnym…
A jeśli nie komisja śledcza, to przynajmniej ujawnienie materiałów ze śledztwa CBA, które posłużyły Kamińskiemu do przygotowania sejmowego wystąpienia. Ktoś może się oburzyć, że nie można ujawniać materiałów operacyjnych tajnej służby. W tej konkretnej sytuacji nie tylko można, ale nawet trzeba to zrobić.
Powody? Po pierwsze, poważne oskarżenia o nieujawnione źródła dochodów i poważni ich adresaci. Po drugie, zarzuty pod adresem CBA o polityczne rozgrywanie tej sprawy i deprecjonowanie przy tej okazji samej służby. Po trzecie, sprawa nie zagraża interesom państwa ani jego bezpieczeństwu. Co więcej, dalsze niejasności i znaki zapytania mogą osłabiać zaufanie obywateli do państwa.
Bo jak inaczej, niż w klimacie głębokiej nieufności, odbierać taką sytuację.
Były szef CBA najwyraźniej przekonał posłów do swojej racji. Gdyby tak nie było, a jego wina byłaby przesądzona, z pewnością nie ocaliłby immunitetu. Na niejawnym posiedzeniu Sejmu poinformował parlamentarzystów o kulisach śledztwa, które budzi tak duże emocje. Przypomniał, że źródłem zainteresowania biura tą sprawą były słowa byłego premiera Józefa Oleksego, który do nieżyjącego już biznesmena Aleksandra Gudzowatego powiedział, że Kwaśniewski nie może wytłumaczyć się z pieniędzy z nieruchomości, którymi obraca. Mowa była o kazimierzowskiej willi.
Biuro postanowiło sprawdzić ten swoisty „donos”. Mając na swoje działania zgodę Prokuratora Generalnego i sądu. Gdy wokół willi zaczął się „ruch”, nagle okazało się, że nieruchomość jest na sprzedaż. Nieoficjalnie wiadomo, że Mariusz Kamiński przedstawił posłom informacje z podsłuchów CBA i dane dotyczące logowania telefonów. Miały one świadczyć o tym, że Kwaśniewscy bywali w tym domu i rozmawiali o nim z właścicielami. Tylko, że formalną właścicielką była rencistka z rocznym dochodem rzędu ok. 10 tys. zł. Jak w takiej sytuacji nabyła nieruchomość?
Zdobywając operacyjnie dowody i poszlaki, CBA postanowiło zdobyć dowód koronny i udowodnić, że pieniądze ze sprzedaży trafią do byłej pary prezydenckiej. Operacja zaczęła się, ale została przerwana, bo biuro nie mogłoby zachować kontroli nad użytymi pieniędzmi. To w skrócie. Warto też podkreślić, że zanim biuro przystąpiło do opisanego sprawdzania, Prokuratura Apelacyjna w Katowicach wszczęła śledztwo ws. uchylania się państwa Kwaśniewskich od płacenia podatku.
To jedna strona medalu. Druga wygląda tak, że prokuratura umorzy śledztwo przeciwko Kamińskiemu, ale - jak zaznacza rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur - „decyzja o umorzeniu pozostanie w mocy, dokąd trwała będzie przeszkoda w postaci immunitetu”. Dodała też, że dowody przeciw Kamińskiemu uzasadniały zarzuty.
Kto w takim razie ma rację? Łatwo można się przekonać. Niech CBA i prokuratura zagrają w otwarte karty. Nie musi to kończyć się od razu konkretnymi wyrokami. Niech po prostu opinia publiczna wie, kto w tej sprawie wprowadza ją w błąd.
Mariusz Majewski