Chciałbym podziękować posłom, którzy niezależnie od przynależności politycznej opowiedzieli się za prawdą - tak Mariusz Kamiński (PiS) skomentował decyzję Sejmu, który nie uchylił mu we wtorek immunitetu poselskiego. Prokuratura chciała postawić posłowi zarzuty ws. nieprawidłowości w CBA.
B. szef CBA, obecnie poseł PiS i wiceszef tej partii, wyraził na konferencji prasowej ubolewanie, że opinia publiczna i dziennikarze nie mogli zapoznać się z treścią jego wystąpienia podczas utajnionej części wtorkowych obrad Sejmu.
Zdaniem Kamińskiego odpowiedzialność za to ponosi prokuratura i obecne kierownictwo CBA, które mogłoby zdjąć klauzulę tajności z dokumentów, które omawiał i z materiału operacyjnego, o którym poinformował posłów. "Bardzo bym chciał, by moje wystąpienie i materiały, które znam i które służyły mi do skonstruowania tego wystąpienia, były znane opinii publicznej" - podkreślił.
Jak mówił, cieszy się, że prawda zwyciężyła. Wyraził też nadzieję, że będzie to "mocny sygnał" dla prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta.
"Żeby po pierwsze - zbadać okoliczności umorzenia śledztwa ws. podejrzenia, iż Jolanta i Aleksander Kwaśniewski posiadają nieujawnione źródła dochodów i druga sprawa - tym ważniejsza dla mnie z tego powodu, że postawiono niektórym funkcjonariuszom zarzuty w tej sprawie - by prokurator generalny przyjrzał się sposobowi, w jaki Prokuratura Okręgowa Praga prowadzi to śledztwo" - powiedział Kamiński.
"W tym śledztwie, o czym informowałem Wysoką Izbę, dochodzi do, moim zdaniem, łamania prawa i tego nie wolno tolerować" - oświadczył b. szef CBA.