Swoje życie „zainwestowali” na najlepszej lokacie. Zyskali wiele. Dziś mówią innym, jak to zrobić.
Kiedy małżeństwo rodziców Łukasza rozpadło się, a ojciec wyjechał za granicę, jego życie stało się bezradną tułaczką. – Nie potrafiłem w nim dostrzec żadnego celu – opowiada Łukasz. – W momencie wielkiego buntu wszedłem do kościoła. Pamiętam, że była Msza św. dla dzieci pierwszokomunijnych. Powiedziałem: „Boże, jeżeli rzeczywiście jesteś żywy i prawdziwy, spraw, bym był w tym Kościele naprawdę. Jeżeli nie, to wychodzę na zawsze”. Niecały rok później trafiłem na spotkanie modlitewne grupy Odnowy w Duchu Świętym. Chociaż byłem ochrzczony, u Pierwszej Komunii i przyjąłem sakrament bierzmowania, dopiero wtedy przejrzałem na oczy. Zobaczyłem Boga jak osobę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Mirosław Jarosz