Czy księżowski „mikrokosmos” rzeczywiście jest smutny i jałowy jak obskurne getto?
Przeczytałem niedawno wypowiedź, jakiej udzielił (objęty zakazem wypowiedzi przez swój zakon) ksiądz Adam Boniecki krakowskiemu „Dziennikowi Polskiemu”. Z odczuwalną satysfakcją znany i zasłużony duszpasterz stwierdził: „Drogi, którymi podążałem w życiu, nie wpisały mnie w mikrokosmos księżowski”. To musi być coś okropnego, ten „mikrokosmos księżowski”, może pomyśleć niejeden z czytelników tych słów, zwłaszcza gdy przeczyta, że tylko dzięki jego ominięciu ksiądz Boniecki uniknął „zgorzknienia”. Czy rzeczywiście tak smutny, jałowy jest ów „mikrokosmos”? Trochę jak jakieś obskurne getto, z którego udaje się wyrwać tylko najlepszym
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Nowak