Byłem świadkiem niezwykłego pojednania - pisze z Doniecka korespondent GN Andrzej Grajewski.
Od 3 miesięcy w centrum Doniecka grupa ludzi różnych wyznań i narodowości modli się o pokój dla Ukrainy. - Inicjatywa powstała w czasie spotkania przedstawicieli chrześcijańskich Kościołów z Doniecka w parafii św. Józefa - wspomina jej proboszcz ks. Mikołaj Pilecki z zakonu chrystusowców.
Była to odpowiedź na prośbę mera. Gdy w mieście zaczęły się niepokoje, poprosił Kościoły o modlitwę. Przedstawiciele różnych wyznań ustalili, że w tej sytuacji należy publicznie dać świadectwo swej wiary. Zdecydowali, że będą się codziennie modlić za Ukrainę na Placu Konstytucji w pobliżu mostu na rzece Kalmius. Wspólną deklarację podpisali przedstawiciele wszystkich Kościołów, także prawosławni z Moskiewskiego Patriarchatu. Aktywna była zwłaszcza grupa pastorów z tutejszych Kościołów ewangelickich, bardzo widocznych w Donbasie. Ks. Mikołaj również regularnie brał udział w tej codziennej modlitwie, w której uczestniczyło ponad 200 osób.
Niedaleko mostu stanął namiot modlitwy, w którym chroniono się w czasie mrozów i słoty. Jednak z czasem, gdy sytuacja w mieście stawała się coraz bardziej niespokojna, a społeczeństwo zaczęło dzielić się, modlących się ubywało. Niektórzy sam fakt modlitwy za Ukrainę, uważali za akt polityczny, nieprzyjazny wobec Donieckiej Republiki Ludowej (DNR). Niedawno przestali przychodzić duchowni prawosławni z Patriarchatu Kijowskiego, gdyż po licznych szykanach i groźbach ze strony bojówek DNR, zdecydowali się wyjechać z Doniecka. W połowie maja bojówka DNR zniszczyła namiot modlitwy, a jego szczątki wrzuciła do rzeki. Modlącym się zagrozili, że jeśli będą nadal tutaj się zbierać, wrócą i rozstrzelają opornych.
Ludzi jednak to nie przestraszyło. Jeden z liderów „modlitewnego maratonu”, jak sami nazywają swoją akcję, pastor Siergiej Kosjak został zatrzymany i przeszedł brutalne śledztwo w siedzibie obwodowej administracji, gdzie mieści się centrum władzy DNR. Ślady razów ma do dzisiaj widoczne na ręce i plecach. Pół żywego wyrzucono go stamtąd, po interwencjach różnych wspólnot religijnych. Ducha w nim jednak nie złamali. Po uwolnieniu pastor wrócił do swoich wiernych i nadal modli się z nimi. Tylko namiotu nie mają, ale w przyszłym tygodniu znów ma stanąć.
Modlimy się za Was
W sobotę wieczorem nad rzeką zebrało się blisko 50 osób, różnej narodowości i wyznań. Twarze spokojne, radosne. Dwie osoby trzymają tablice z hasłami: „Modlimy się za Ukrainę” oraz „Modlimy się za Was”. Obok spaceruje mnóstwo ludzi. Niektórzy zatrzymują się, uśmiechają, pozdrawiają, inni reagują złośliwymi uwagami, bądź obojętnością. Spotkanie wypełniają modlitwy, pieśni oraz krótkie rozważania, prowadzone przez ewangelików i prawosławnych. Wszyscy proszą o pokój dla Ukrainy, naszej ojczyzny, jak podkreślają. Ks. Mikołaj Pilecki prowadzi końcową modlitwę Andrzej Grajewski /GN
Jest także wezwanie o dary Ducha Świętego dla Petra Poroszenki, który rano objął urząd prezydenta Ukrainy. Jest modlitwa za tych, którzy nas nienawidzą i prześladują. Wszystko odbywa się w atmosferze wspólnoty, modlitewnego uniesienia i zespolenia. Pod koniec pojawia się także ks. Mikołaj, który musiał odprawić Mszę św. w swoim kościele parafialnym. Na zakończenie wszyscy klękają, aby modlić się o zachowanie jedności wśród chrześcijan oraz pokój dla Ukrainy. Ks. Mikołaj ich błogosławi. Później jeszcze ks. Kosjak informuje, że udało się zebrać 10 tys. hrywien na leczenie obu porwanych niedawno i torturowanych przez separatystów chłopców.
Nadchodzi także informacją, że dzisiaj bojówki DNR zrobiły rewizję w mieszkaniu jednego z pastorów. Wszyscy wracają do wspólnej modlitwy w jego intencji. Kiedy uczestniczy modlitwy zaczynają się rozchodzić zauważyłem, że do pastora Siergieja podszedł młody chłopak w koszulce z „konfederacką” flagą „Nowej Rosji”. Chwilę rozmawiali, później objęli się serdecznie. Zapytałem pastora, czy przedstawiciel DNR, zdecydował się na modlitwę za Ukrainę. - Nie, to Andriej, chłopak który pełni służbę w pospolitym ruszeniu DNR w gmachu zajętym przez separatystów - odpowiedział.
- Wtedy, kiedy mnie tam więziono i torturowano, otrzymał zadanie, aby po wszystkim, pół żywego wyprowadzić mnie z gmachu. Był wyraźnie przejęty, tym co się stało. Dzisiaj przyszedł, aby mi powiedzieć, że ma ciągłe wyrzuty sumienia z tego powodu, jak mnie potraktowano. Chciał mnie przeprosić za tych, którzy mnie bili, a za których my ciągle się tutaj modlimy. Więc jak Pan widzi, nasza modlitwa działa - dodał z uśmiechem pastor Siergiej.
Andrzej Grajewski