Kajakiem z Mysłowic do Gdańska. – Popłyniemy tylko po to, żeby sobie popłynąć? Trzeba mieć jakiś cel – mówili przed „wycieczką”. Cel znaleźli: kaplica św. Barbary w bazylice Mariackiej. No i prezent dla świętej – węgielne serce górnika.
Są małżeństwem. Jacek, górnik, pracuje w kopalni „Staszic”, Monika, fryzjerka, prowadzi własny zakład. Mieszkają w Mysłowicach razem z dziećmi – 12-letnimi bliźniakami Julią i Alanem. Na początku maja porzucili ciepły Śląsk i pompowanym kajakiem ruszyli nad morze. Teraz marzy im się Paryż. Dlaczego? Bo na nazwisko mają Paris.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Juroszek